Dopiero po jedenastu latach Serhij Stachowski publicznie powiedział o korupcyjnej propozycji. Mówił o niej w wywiadzie udzielonym ukraińskiej telewizji, ale jego słowa obiegły cały świat. Cytują go m.in. dziennikarze francuskiego "L'Equipe". 34-letni tenisista z Ukrainy, który obecnie sklasyfikowany jest w drugiej setce rankingu ATP, wcześniej bał się mówić o ofercie.
Przyznał, że w 2009 roku dostał propozycję ustawienia meczu z Francuzem Arnaudem Clementem, który trzy lata później przeszedł na emeryturę. - Skontaktowały się ze mną dwie osoby, których wspierali "inwestorzy". Prowadziłem 2:1, ale ostatecznie przegrałem. Schodząc z kortu, myślałem, że jeśli ich zobaczę, to rozbiję rakietę na ich głowach - powiedział Stachowski.
Po zakończeniu meczu tenisista udał się do organizacji TIU, która jest odpowiedzialna za zwalczanie korupcji w tej dyscyplinie sportu. Bał się o swoich bliskich i chciał im zagwarantować bezpieczeństwo. - Pytałem, czy będą chronić moją rodzinę, jeśli będę zeznawał, bo wiedziałem, że to są groźni ludzie. TIU odpowiedziało, że nie może niczego zagwarantować - dodał.
Nie wiadomo, jaki ciąg dalszy będzie miała sprawa korupcyjnej propozycji podczas Australian Open 2009. Proceder ten znany jest w turniejach niższej rangi i to spory problem dla tenisa.
Czytaj także:
Tenis. Bob i Mike Bryanowie rozważają przedłużenie karier. Decyzja zależy od US Open
Tenis. Koronawirus. Anastazja Pawluczenkowa o wznowieniu sezonu. "Wątpię, że to się uda"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: izolacja nie służy reprezentantowi Anglii? Zaatakował wślizgiem swoją żonę!