Stowarzyszenie Zawodowych Tenisistów (ATP) w ostatnim czasie jest mocno krytykowane przez graczy. Kilku zawodników, Diego Schwartzman, David Goffin czy Marco Trungelliti, wyraziło swoje niezadowolenia z działań organizacji. Zaznaczyli, iż działacze nie komunikują się z nimi czy że w okresie zawieszenia rozgrywek tenisiści nie są odpowiednio chronieni. Jednak nikt nie uderzył w ATP tak mocno jak Reilly Opelka.
- ATP? Myślę, że nie można sobie radzić gorzej niż oni - grzmiał Amerykanin w wywiadzie dla "Racquet Magazine". - Zostaliśmy zostawieni w całkowitej ciemności i nie wiemy, co się dzieje. A w ich strukturach nie doszło nawet do cięć płacowych. Nie sądzę, że będzie to dobrze wyglądało, iż dyrektorzy ATP zarobią w tym roku więcej niż Roger Federer. Nie mogę pojąć, jaki jest tego powód.
Opelka uważa, że ATP niewłaściwie zarządza męskim tenisem. Nie rozumie też, dlaczego zostały wprowadzone tak mocne restrykcje związane z ekspozycją sponsorów tenisistów, podczas gdy partnerzy marketingowi samej organizacji są wyraziście promowani.
ZOBACZ WIDEO: Nowe zasady bezpieczeństwa zabiją "cieszynki" po bramkach? Kownacki: Nie wszystkiego da się przestrzegać
- Prawa telewizyjne do naszych rozgrywek są całkowicie pomieszane - ocenił. - Inną rzeczą jest to, że gracze nie mają swobody. ATP nakłada na mnie grzywnę za to, że piję Red Bulla na korcie. Mówi, że logo na stroju nie może być tak duże. Ich argumentem jest: "Tenis to sport dżentelmenów". Ale spójrzmy na golf, który jest w większym stopniu sportem dla dżentelmenów niż tenis. Tam zawodnicy wyglądają jak kierowcy NASCAR. Pozwoliłbym tenisistom na nieograniczony branding. Jeśli ktoś chce umieścić swoje logo na twoim stroju, to idealnie.
- Jest jeszcze jedna rzecz: hazard - kontynuował. - Firmy bukmacherskie zarabiają na tenisie wiele i chcą sponsorować turnieje. Hazard i tak będzie się odbywał, więc tenisiści też mogliby coś z tego mieć.
22-latek z San Francisco mówił też o wywołującym skrajne opinie funduszu pomocy dla tenisistów. - Tenisiści nie powinni płacić innym tenisistom. Ale, biorąc pod uwagę, w jak wyjątkowej znajdujemy się sytuacji, w pewnym sensie popieram ten projekt. Uważam, że pomoc powinna trafić do tenisistów z pozycji 100-400. Są tenisiści notowani w okolicach 115. miejsca, którzy chcą być bardzo profesjonalni i opłacają trenerów czy fizjoterapeutów. Dla tych będących niżej przerwa w rozgrywkach oznacza oszczędności, bo nie muszą podróżować. I nie sądzę, że dyrektorzy ATP powinni zachęcać do płacenia składek na rzecz innych graczy, gdy sami nie obcięli swoich pensji, a my teraz straciliśmy 100 proc. dochodów.
- Powinno być więcej turniejów, większe nagrody i większe dochody. A jestem pewien, że po obecnym kryzysie małe imprezy rangi ATP 250 będą mieć jeszcze trudniej - stwierdził Opelka.