Tenis. Viktor Troicki wspominał dyskwalifikację. "Stałem się dla nich celem. Chcieli całkowicie mnie wyciąć"

PAP/EPA / ANDREJ CUKIC / Na zdjęciu: Viktor Troicki
PAP/EPA / ANDREJ CUKIC / Na zdjęciu: Viktor Troicki

W 2013 roku Viktor Troicki został zawieszony za złamanie procedur antydopingowych. Do dziś uważa, że kara była niesłuszna. - Od początku poczułem, że stałem się dla nich celem. Chcieli iść do końca i całkowicie mnie wyciąć - mówił Serb.

W tym artykule dowiesz się o:

Dyskwalifikacja za złamanie przepisów antydopingowych jest rysą na tenisowym życiorysie Viktora Troickiego. Serb został zawieszony na 18 miesięcy (karę później skrócono do 12 miesięcy), bo w kwietniu 2013 roku podczas turnieju w Monte Carlo odmówił pobrania krwi.

- Przegrałem mecz i zostałem wybrany do kontroli antydopingowej - wspominał tamte wydarzenia, cytowany przez Sport Klub. - Najpierw oddałem mocz, potem mieli mi pobrać krew. Czułem się słabo, a jako że boję się igieł, zapytałem kontrolerkę, czy możemy nie wykonywać tego testu. Podyktowała mi treść oświadczenia, jakie mam napisać, i w obecności mojego trenera zapewniła, że nie poniosę konsekwencji.

Konsekwencje jednak były. I to bardzo poważne. Serb do dziś uważa, że niesprawiedliwe. - Po tygodniu otrzymałem maila od Światowej Agencji Antydopingowej, że złamałem zasady. Odpisałem im, wyjaśniając, co się wydarzyło, ale od początku poczułem, że stałem się dla nich celem. Przepisy zostały naruszone i oni chcieli iść do końca i całkowicie mnie wyciąć.

- Wydałem mnóstwo pieniędzy na prawników, ale w pierwszym procesie nie miałem szans i dostałem 18 miesięcy dyskwalifikacji - kontynuował. - Mój trener złożył oświadczenie, ale zostało odrzucone, bo rzekomo miał być stronniczy. Odwołałem się do Trybunału w Lozannie. To był wyjątkowy przypadek, nigdy wcześniej taka sprawa nie była rozpatrywana. Testy były negatywne, tylko została naruszona procedura. Minimalna kara za odmówienie badania to 12 miesięcy i taką otrzymałem.

Troicki stwierdził, że padł ofiarą własnej niewiedzy i niekompetencji kontrolerki. - To moja wina, że nie oddałem krwi i zaufałem jej. Ona była świadkiem podczas procesu. Powiedziała, że ostrzegała mnie, iż mogę ponieść konsekwencje. Nie mogłem znieść tej niesprawiedliwości. Przerwałem jej kilka razy i pytałem, czy jest normalna. Płonąłem i musieli mnie uspokajać. Co ciekawe, ona już nie pracuje przy tenisie - mówił.

Chilijski tenisista ostro o "Wielkiej Trójce": Nie znają rzeczywistości i żyją w swojej bańce sukcesu

Viktor Troicki o zakażeniu koronawirusem: Straciłem smak i węch. Byłem chory dwukrotnie

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis Huberta Hurkacza. Trafił idealnie

Źródło artykułu: