Stefanos Tsitsipas zdecydował się przylecieć do Nowego Jorku, by wziąć udział w dwóch turniejach w tym mieście. Pierwszy start ma już za sobą. W zakończonym w sobotę Western & Southern Open dotarł do półfinału, w którym uległ 6:7(5), 3:6 Milosowi Raoniciowi. Była to jego druga porażka z Kanadyjczykiem. Przegrał z nim także w styczniowym Australian Open.
- Zagrałem na innym poziomie niż w Australian Open - mówił, cytowany przez atptour.com. - Czułem, że jestem blisko. Byłem o jeden punkt od wygrania pierwszego seta. Gdybym to zrobił, byłby to zupełnie inny mecz. On jest bardzo trudnym przeciwnikiem, ale mam nadzieję, że w przyszłości z nim wygram.
Teraz Greka czeka główny punkt podróży do Nowego Jorku - występ w rozpoczynającym się w poniedziałek wielkoszlemowym US Open. Będzie to jego trzeci start w głównej drabince tego turnieju. Poprzednich nie wspomina dobrze. Przed dwoma laty odpadł w II rundzie, a rok temu przegrał swój inauguracyjny mecz.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
- Nigdy dobrze mi tu nie szło. Nie grałem zgodnie z oczekiwaniami - przyznał Tsitsipas, który na obiektach Flushing Meadows świetnie radził sobie jako junior, docierając do półfinałów singla i debla w kategorii do lat 18.
Ateńczyk wyjawił swoje marzenie związane z US Open 2020. Chciałby rozegrać mecz w sesji nocnej na Arthur Ashe Stadium - największym tenisowym stadionie świata. Nawet pomimo tego, że turniej odbędzie się bez udziału kibiców.
- Każdy tenisista chciałby wystąpić w sesji nocnej na Arthur Ashe Stadium. Ja też chciałbym tego doświadczyć. To moje marzenie od zawsze - podkreślił aktualnie szósty gracz rankingu ATP.
W I rundzie Tsitsipas na pewno nie zagra na Arthur Ashe Stadium. Jego mecz z Albertem Ramosem został wyznaczony w poniedziałek na korcie nr 17. Ale, jeśli pokona Hiszpana, zwiększy swoje szanse na spełnienie marzenia.
Roger Federer, Rafael Nadal, Ashleigh Barty - oto najwięksi nieobecni US Open 2020