Do feralnej sytuacji doszło 6 września. Novak Djoković po gemie wystrzelił za siebie piłkę, która trafiła w szyję Laury Clark. Na kort został wezwany supervisor. Po dłuższej dyskusji zastosowano karę przewidzianą w takiej sytuacji w regulaminie i Djoković został zdyskwalifikowany.
- To szalona historia. Nie rozumiem, jak można było go za to wyrzucić z tak dużego turnieju, jakim jest US Open. Widać było, że był sfrustrowany, odrzucił piłkę z lekcją irytacją. Grzywna i ostrzeżenie byłyby jednak właściwszym sposobem - ocenił w rozmowie z tennis365.com Peter Crouch.
Reprezentant Anglii emocjonalnie podszedł do tego zdarzenia. - To zadziwiające i pechowe, że w momencie, kiedy na korcie prawie nikogo nie było, odbił piłkę tak, że trafił sędzię. Kara jest przesadna. Nie można powiedzieć, że próbował kogoś skrzywdzić. To był po prostu pech - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: US Open. Dyskwalifikacja Djokovicia. Czy Wojciech Fibak podjąłby inną decyzję? "Regulamin jest restrykcyjny"
Crouch skomentował też fakt, że największe wydarzenia sportowe nadal odbywają się bez obecności publiczności. Mimo wszystko powinniśmy być zadowoleni, że w ogóle kibice są wpuszczani na niektóre eventy. - Nigdy nie przyzwyczaimy się do oglądania US Open czy Premier League bez fanów. Patrzę na to jednak pozytywnie. Mogłoby być przecież tak, że w ogóle nie byłoby żadnych meczów czy turniejów. Mamy sport z powrotem i można to uczcić - powiedział.
Peter Crouch piłkarską karierę zakończył w 2019 roku, a jego ostatnim klubem było Burnley. Grał również m.in. w Liverpoolu, Tottenhamie oraz Stoke City. W reprezentacji Anglii rozegrał 42 spotkania.
Czytaj też:
Internauci pod wrażeniem figury Agnieszki Radwańskiej. "Kto by pomyślał, że dopiero urodziłaś"
Tenis. US Open. Novak Djoković może stracić miliony. Jego los w rękach poszkodowanej sędzi