Obok Rafaela Nadala Gael Monfils jest kolejną czołową postacią męskich rozgrywek w tym tygodniu w turnieju w Rzymie powracającą do rywalizacji po ponad półrocznej przerwie. Francuz - podobnie jak Hiszpan - w okresie zawieszenia głównego cyklu spowodowanego pandemią koronawirusa nie brał udziału w imprezach pokazowych oraz zrezygnował z występu w US Open.
- W US Open nie zagrałem z wielu powodów - mówił w wywiadzie dla "L'Equipe". - Tak zdecydowaliśmy z moim sztabem. Występy na twardej nawierzchni są trudne. Postanowiliśmy się bardziej skoncentrować na sezonie gry na mączce.
Monfils, aktualnie dziewiąty tenisista świata, nie zagrał w Nowym Jorku, ale śledził doniesienia z turnieju. Zapytany, co sądzi o dyskwalifikacji Novaka Djokovicia, odpowiedział: - Przykro mi z powodu Novaka. Naprawdę bardzo go cenię. Jednak sędziowie zastosowali się do regulaminu i trudno to kwestionować.
ZOBACZ WIDEO: US Open. Wojciech Fibak o dyskwalifikacji Novaka Djokovicia: To mogą być historyczne konsekwencje dla tenisa
Występ w Internazionali BNL d'Italia będzie dla Francuza pierwszym turniejowym startem od ostatniego tygodnia lutego, gdy dotarł do półfinału imprezy w Dubaju. - Czuję się bardzo dobrze. Przez ostatnie miesiące ciężko trenowałem. Fajnie jest wznowić rywalizację w turniejach. Łapiesz rytm, pojawia się zmęczenie. Nie mam żadnego punktu odniesienia, dlatego mam poczucie, że potrzebuję meczów.
Paryżanin kocha interakcję z publicznością. Uwielbia popisywać się efektownymi zagraniami i słuchać oklasków kibiców. Tyle że impreza w Rzymie odbywa się bez udziału fanów. - Pusty stadion to uderzająca rzecz - przyznał. - Dlatego nie wiem, czego się spodziewać. Ale staram się skoncentrować się na tym, co jest najważniejsze. A jest to gra w tenisa.
W czwartek nie wcześniej niż o godz. 19:00 Monfils zmierzy się z Dominikiem Koepferem. Będzie to jego pierwszy mecz od 28 lutego, gdy w półfinale w Dubaju nie wykorzystał trzech meczboli i przegrał 6:2, 6:7(8), 1:6 z Djokoviciem.
"Spanierowany" Dominic Thiem wrócił do kraju. Jest przekonany, że triumf w US Open go nie zmieni