Od wielu miesięcy Iga Świątek pozostaje w sporze prawnym z jej byłą agencją menedżerską Warsaw Sports Group. Po zerwaniu umowy przez ojca zawodniczki, agencja marketingowa zdecydowała się odzyskać poniesione koszty (więcej TUTAJ).
Reprezentujący interesy najlepszej polskiej tenisistki mecenas Jarosław Chałas ujawnił na łamach "Super Expressu", że "Iga Świątek od początku deklarowała zwrot pieniędzy. WSG już dawno mogła je otrzymać, jednak zażądała zdecydowanie wyższych kwot, które nie mają żadnego związku z rozwojem Igi i odmówiła przedstawienia dokumentów, które potwierdzałyby ich zasadność" - czytamy.
Postanowiliśmy zwrócić się do prawnika o wyjaśnienie kilku kwestii. Mecenas nie ukrywa, że zaangażował się w tę sprawę, ponieważ umowa wiążąca Warsaw Sports Group z Igą Świątek, była jego zdaniem krzywdząca dla tenisistki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda narciarstwa szaleje na wakeboardzie
- Przede wszystkim wyjaśnijmy sobie powielany w publikacjach prasowych błąd - WSG nie przysługuje od Igi Świątek żadne "zadośćuczynienie", a jedynie zwrot kosztów poniesionych przez WSG na rozwój sportowy Igi, do których WSG zalicza swoje wydatki niemające żadnego związku z rozwojem Igi. I to tego rodzaju koszty WSG są osią sporu stron - przekonuje dla WP SportoweFakty.
- Natomiast poza zwrotem rzeczywistych kosztów poniesionych na rozwój Igi, Warsaw Sports Group nie przysługuje żadne inne "zadośćuczynienie". Jeśli rozważać relacje stron w tych kategoriach, to pokrzywdzoną jest Iga Świątek, której WSG (jeszcze jako osobie małoletniej) narzuciło umowę na warunkach urągających wszelkiej przyzwoitości, czyniąc z Igi niemal zakładnika - ocenia.
Jarosław Chałas nie chce ujawnić kwot, jakich domaga się od 19-latki agencja.
- Kwoty są tu kwestią drugorzędną, istotny jest brak rzetelności w rozliczeniach WSG i żądanie kwot, które się im nie należą. Symptomatyczne jest wzmożenie aktywności WSG akurat teraz, gdy Iga bez ich pomocy odniosła ogromny sukces. Trudno się dziwić, że próbuje jakoś zdyskontować ten sukces na swoją korzyść, ale podkreślić trzeba, że Iga doszła do miejsca, w którym jest teraz nie dzięki WSG, ale wbrew temu, że WSG nie wykonywało swoich zobowiązań umownych, np. nie pozyskało dla niej ani jednego sponsora.
Mecenas zwraca też uwagę dziennikarzom, by nie nazywać Warsaw Sports Group byłym sponsorem Świątek.
- Co to za sponsor, który odbierał sobie z każdej wygranej Igi spore sumy, które już zwróciły mu znaczną część kosztów, jakie twierdzi, że poniósł na Igę. Takich "kwiatków" w wygasłej umowie Igi z WSG jest zresztą dużo więcej - ujawnia.
Chałas zdradza też, że pierwsze rozmowy ugodowe zostały zainicjowane przez team zawodniczki i zerwane przez Warsaw Sports Group.
- Doszło do tego na etapie, gdy zażądaliśmy od WSG rzetelnego rozliczenia i przedstawienia dokumentów. Część kosztów, która nie była przez Igę kwestionowana, mogli otrzymać od razu i kwotę tę agencja znała. Co do reszty kosztów - ich wysokość i zasadność obciążania nimi akurat Igi jest wysoce wątpliwa, a WSG nie potrafi ich ani wykazać, ani uzasadnić.
Jego zdaniem szansa na porozumienie jest duża, a rozmowy ugodowe mają się odbyć w dniach 26-30 października. Kancelaria (Chałas i wspólnicy) czeka tylko na potwierdzenie ze strony Warsaw Sports Group.
- Jeśli tylko będzie ku temu faktyczna wola agencji, to porozumienie zawsze jest możliwe, jednak podkreślam, że na pewno nie pozwolimy na podpinanie się Warsaw Sports Group i wykorzystywanie sukcesu Igi, szantażowanie jej pozwami, ani tym bardziej na wymuszanie od niej nienależnych WSG kwot - podsumowuje.
Jarosław Chałas zdradził też, że często zajmuje się sporami prawnymi dotyczącymi sportowców.
- Robię to na tyle często, aby móc stwierdzić, że jest systemowy problem z nadużywaniem pozycji przez różne rodzime "agencje menedżerskie" w stosunku do sportowców, a już w szczególności do sportowców małoletnich.
Do momentu publikacji artykułu Warsaw Sports Group nie odpowiedziało na zadane przez nas pytania.