W poniedziałek w Paryżu doszło do starcia tenisistów, którzy w ubiegłym sezonie zadebiutowali w imprezie rozgrywanej w hali Bercy. Hubert Hurkacz (ATP 33) odpadł wtedy po pierwszym meczu ulegając Chorwatowi Marinowi Ciliciowi. Radu Albot (ATP 90) dotarł do III rundy, w której został pokonany przez Francuza Gaela Monfilsa.
Albot i Hurkacz zmierzyli się po raz drugi. W 2017 roku w finale challengera w Shenzhen lepszy był Mołdawianin po trzysetowej batalii. Tym razem Polak przegrał 5:7, 7:6(5), 4:6 nie wykorzystując prowadzenia 3:1 w trzecim secie.
Hurkacz od początku meczu borykał się ze swoim serwisem. W trzecim gemie odparł trzy break pointy, a w piątym zniwelował kolejne dwa. Później obaj tenisiści spokojnie utrzymywali podanie. Tak było do stanu 5:5, gdy Polak znów znalazł się w opałach. Obronił dwa break pointy przy 0-40, ale przy trzecim wpakował bekhend w siatkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
Wrocławianin szarpał się z własnymi zagraniami. Brakowało w jego akcjach spokoju i płynności. Spieszył się, popełniał błędy z linii końcowej, chodził do siatki po nieprzygotowanych atakach. Albot dobrymi returnami stale wywierał na nim presję. Mołdawianin nie oddawał punktów za darmo, utrzymywał piłkę w korcie i dobrze wykorzystywał okazje do przechodzenia do ofensywy. W 12. gemie Hurkacz miał break pointa, ale Albot odparł go kombinacją dobrego serwisu i smecza. Polak obronił trzy piłki setowe, ale przy czwartej wpakował bekhend w siatkę.
W II partii Hurkacz zdecydowanie poprawił serwis. Był też cierpliwszy w konstruowaniu ataków i skuteczniejszy w akcjach przy siatce. Bardzo dobrym returnem Polak wymusił błąd na rywalu i zdobył przełamanie na 2:0. Wrocławianin był bardziej zdecydowany w swojej grze, lepiej zmieniał kierunki i rytm wymian.
Jednak Polak nie utrzymał do końca przewagi. W końcówce pojawiło się w jego grze zawahanie. W dziewiątym gemie obronił trzy break pointy, ale przy czwartym zepsuł forhend. O losach seta zadecydował tie break, który był emocjonalną huśtawką. Polak popełnił proste błędy i przegrywał 0-4, ale przeszedł metamorfozę. Trzy akcje skończone przy siatce oraz dwa kończące forhendy od stanu 5-5 pozwoliły mu doprowadzić do decydującej odsłony.
Albot nie wytrzymał ciśnienia i zniszczył rakietę. Przegrany tie break odcisnął piętno na jego mentalnej sferze. Osłabł również fizycznie i gorzej wytrzymywał trudy wymian. Tymczasem Hurkacz zyskał trochę pewności siebie i III partię rozpoczął od przełamania głębokim bekhendem wymuszającym błąd. Jednak przyszedł moment, gdy pogubił się i znów dokonywał niewłaściwych wyborów.
Waleczny Mołdawianin odbudował się i w szóstym gemie odrobił stratę korzystając z forhendowej pomyłki Polaka. Hurkacz nie wytrzymał nerwowej końcówki i przy 4:5 jeszcze raz oddał podanie. Pierwszego meczbola obronił, ale przy drugiej zerwał uderzenie z forhendu i piłka wyleciała daleko poza kort.
W trwającym dwie godziny i 14 minut meczu Hurkacz zaserwował 21 asów, ale przy swoim drugim podaniu zdobył tylko 11 z 37 punktów. Polak wykorzystał dwa z pięciu break pointów, a sam został przełamany cztery razy.
Dla Hurkacza był to ósmy turniej od sierpnia, gdy sezon został wznowiony po przerwie spowodowanej pandemią COVID-19. Najlepszy rezultat Polak zanotował w Kolonii, gdzie awansował do ćwierćfinału. Albot w Kolonii również dotarł do 1/4 finału. Kolejnym rywalem Mołdawianina będzie Rosjanin Andriej Rublow.
Rolex Paris Masters, Paryż (Francja)
ATP Tour Masters 1000, kort twardy w hali, pula nagród 3,901 mln euro
poniedziałek, 2 listopada
I runda gry pojedynczej:
Radu Albot (Mołdawia, LL) - Hubert Hurkacz (Polska) 7:5, 6:7(5), 6:4
Zobacz także:
ATP Finals: Łukasz Kubot i Marcelo Melo awansowali w rankingu. Kluczowy będzie turniej w Paryżu
Łukasz Kubot i Marcelo Melo mistrzami turnieju w Wiedniu. Pomogła "pozytywna energia"