Sezon 2020 był dla Andy'a Murraya bardzo trudny. Z powodu problemów zdrowotnych oraz pandemii koronawirusa wystąpił tylko w czterech oficjalnych turniejach i wygrał zaledwie trzy z siedmiu rozegranych meczów. Oceniając swoją postawę, był bardzo samokrytyczny.
- Po Rolandzie Garrosie skorzystałem z maszyny do pomiaru tkanki tłuszczowej i to, co zobaczyłem, nie było dobre. Pomyślałem: "Andy, musisz wrócić do siebie". Wprawdzie pracowałem ciężko, ale mogłem jeszcze ciężej. Mogłem odżywiać się i sypiać lepiej - mówił, cytowany przez tennis365.com.
Z powodu kontuzji biodra kontynuowanie kariery przez Brytyjczyka stało pod znakiem zapytania. Poddał się ryzykowanej operacji i zdołał wrócić do tenisa. I uważa, że ciągle stać go na grę na najwyższym poziomie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
- Jedynym elementem, w którym nie osiągnę poziomu jak dawniej, jest szybkość. W pozostałych, takich jak siła i wytrzymałość, mogę się odbudować - wyjaśnił.
- Może nigdy nie wrócę na pozycję lidera rankingu, ale chcę robić wszystko to, co robiłem, gdy byłem numerem jeden na świecie, aby dać sobie szansę i przekonać się, co jeszcze mogę osiągnąć - dodał.
33-latek z Londynu odrzucił też sugestię Grega Rusedskiego, że przyszły sezon będzie jego ostatnim w karierze. - W ostatnich latach były momenty, kiedy z powodu kontuzji i innych spraw traciłem motywację. Nie pracowałem też tak ciężko, jak powinienem. A z wiekiem musisz to robić. Aby pozostać w formie, musisz ciężej pracować i spędzać więcej czasu z fizjoterapeutą - powiedział.