Za Jannikiem Sinnerem przełomowy rok. W sezonie 2020 19-letni Włoch wywalczył swój pierwszy w karierze ćwierćfinał turnieju wielkoszlemowego (w Rolandzie Garrosie), a w Sofii zdobył debiutancki tytuł rangi ATP Tour. Rozgrywki zaczynał na 78. miejscu w rankingu, a zakończył na 37. i jest najwyżej notowanym nastolatkiem w klasyfikacji singlistów.
- Po rodzinie i przyjaźniach tenis jest dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie. Nie zwracam uwagi na wyniki i rekordy. Po dobrym meczu jestem zadowolony, ale ciągle myślę nad tym, co mogę poprawić - mówił o swoim podejściu do sportu w wywiadzie dla Sky Sport Italia.
Zapytany o najpiękniejsze wspomnienie z ubiegłego sezonu odparł: - Triumf w Sofii. To był ostatni turniej w roku, a ja zagrałem bardzo dobrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa w wersji retro. Fani są zachwyceni
Sinner jest uznawany za przyszłą wielką gwiazdę rozgrywek. On sam jednak nie myśli o potencjalnych sukcesach, lecz podkreśla, że najważniejszy jest rozwój. - Możliwość codziennej gry daje mi radość. W dalszej kolejności są zwycięstwa i pięknie zagrania - powiedział.
- W tenisie w 70 proc. liczy się głowa. Przygotowanie fizyczne to 20 proc., a uderzenia - 10 proc. Każdego dnia, gdy się obudzę, od razu myślę o moim celu, jakim jest rozwój. Mam 19 lat, mogę poprawić każdy element swojej gry i chcę to zrobić. Teraz dużo pracuję nad grą przy siatce i serwisem - dodał.
W sezonie 2020 Sinner rozegrał 30 meczów w głównym cyklu, wygrywając 19. W nadchodzących rozgrywkach chce podwoić tę liczbę. - Mam nadzieję, że to będzie normalny sezon. Nie lubię patrzeć na rankingi. Najważniejsze dla mnie są mecze. Chciałbym rozegrać przynajmniej 60 spotkań. Takie obciążenie może mi tylko pomóc, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę nad wytrzymałością.
Turnieje wielkoszlemowe ważniejsze od miejsca w rankingu. Dominic Thiem o priorytetach na 2021 rok