Totalny chaos. Tak można najkrócej podsumować wydarzenia z ostatnich dni w Melbourne. Najlepsi tenisiści świata bardzo szybko przekonali się o surowych restrykcjach panujących w Australii. Przymusowa izolacja i warunki kwarantanny wywołują frustrację. Mnożą się pytania, czy ten turniej ma sens. Wielu tenisistów żałuje, że w ogóle zdecydowali się pojechać na pierwszego Wielkiego Szlema.
Pokój treningowy
Kwarantanna nie ominęła także Igi Świątek. Triumfatorka ubiegłorocznego Roland Garros jest już w Australii i też została zmuszona do treningów na niewielkiej przestrzeni w hotelowym pokoju. Polka może jednak dziękować za pomysłowych ludzi ze sztabu szkoleniowego, którzy dbają, by w trening nie wkradło się znużenie.
19-latka zaprezentowała w internecie film z oryginalnymi ćwiczeniami, które wykonuje razem z trenerem Piotrem Sierzputowskim i psycholog Darią Abramowicz (więcej TUTAJ).
One way to do my quarantine workout in my hotel room...
— Iga Świątek (@iga_swiatek) January 17, 2021
.
Trening podczas kwarantanny w pokoju hotelowym? Można i tak.#AusOpen pic.twitter.com/1OiItCwTnB
Polka ćwiczy więc refleks, pracuje z gumą, trenuje uderzenia rakietą na tyle, na ile pozwalają warunki mieszkaniowe.
A jednak miał rację
A jeszcze niedawno decyzja Rogera Federera, który postanowił wycofać się z udziału w imprezie, była przyjmowana z lekkim niezrozumieniem. Szwajcar dał wyraźny sygnał, że ma już swoje lata i nie zamierza ryzykować zdrowiem, dlatego zostaje w domu. Dziś wielu mu tego zazdrości.
Tenisiści, którzy są zgrupowani w Australii, są ogromnie sfrustrowani. Aż 72 z nich została poddana kwarantannie. Dwa tygodnie w pokoju hotelowym, z bardzo ograniczonymi możliwościami treningowymi. Tak mają wyglądać ich przygotowania do jednego z najważniejszych turniejów w roku.
Do pewnego czasu wszystko wyglądało wzorowo. W samolotach, którymi przemieszczali się do Australii, było zajętych tylko 25 procent miejsc. Wszystko, by zachować dystans i nie zwiększać ryzyka zakażenia koronawirusem. Po przylocie - kwarantanna, aż do negatywnego wyniku testu.
Tymczasem najpierw wyszło na jaw, że Tennys Sandgren, który w listopadzie przechodził chorobę, otrzymał zgodę na występ w AO (WIĘCEJ TUTAJ), a w sobotę organizatorzy turnieju poinformowali, że w jednym z samolotów, który przyleciał z Los Angeles do Melbourne, wykryto dwa przypadki zakażenia.
Na liście pasażerów było aż 24 graczy. Według informacji przekazanych przez australijskie media, samolotem podróżowali m.in.: Wiktoria Azarenka (w drugim tygodniu pobytu miała trenować z Igą Świątek), Guido Pella, Juan Ignacio Londero, Pablo Cuevas, Kei Nishokori, Santiago Gonzalez, Tennys Sandgren, Artem Sitak, Vasek Pospisil, Lauren Davis i Sloane Stephens.
To był jednak dopiero początek. W kolejnych godzinach ogłoszono pozytywne wyniki testów u dwóch kolejnych osób, które znalazły się w samolotach z tenisistami. Skutek? Na ten moment na przymusowej kwarantannie znalazło się już 72 tenisistek i tenisistów. I zaczął się bunt.
- Gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądać, zostałabym w domu - ogłosiła Rumunka Sorana Cirstea, a wtórowali jej inni. O co chodzi? Otóż wielu z nich przekonuje, że nie zostali poinformowani, że jeśli jakakolwiek osoba w samolocie będzie miała pozytywny wynik, wszyscy będą skierowani na izolację. Ich zdaniem izolacja miała zamknąć się w przestrzeni jednego teamu.
Frustrację potęgują warunki hotelowe, które ich zdaniem nie są odpowiednie dla ludzi, mających za trzy tygodnie wspinać się na szczyty fizycznych możliwości na palących słońcem kortach w Melbourne. Zawodnicy narzekają na brak sprzętu w pokojach, brak dostępu do siłowni, monotonne i mało kaloryczne jedzenie czy... obecność gryzoni.
Been trying to change the room for a 2 hours already ! And no one came to help due to quarantine situation pic.twitter.com/LAowgWqw58
— Yulia Putintseva (@PutintsevaYulia) January 16, 2021
Z kolei Benoit Paire i Damir Dżumhur mieli na tyle dość hotelowego żywienia, że wybrali popularną sieć typu fast food.
Damir Dzumhur jak Benoit Paire — Uber Eats, McDonald’s i tak można żyć. Przynajmniej nie będą narzekać na risotto. pic.twitter.com/7zfYmEhCJl
— Dawid Żbik (@zbikdawid) January 16, 2021
List Djokovicia i ostre kary
Swoje stanowisko postanowił zabrać także Novak Djoković. Serb napisał list z żądaniami do organizatorów Australian Open 2021, aby skrócić okres przymusowej kwarantanny w związku z wykryciem przypadków COVID-19 w czarterach lecących do Melbourne.
Djoković, który w ubiegłym roku organizował turnieje tenisowe w czasie pandemii, po których chorowały dziesiątki osób, zaapelował o skrócenie kwarantanny. Poprosił także, aby każdy zawodnik mógł korzystać z urządzeń do poprawy kondycji, miał możliwość widywania się z trenerem (po negatywnym teście na COVID-19) oraz otrzymał jedzenie na odpowiednim poziomie. Jednym z postulatów było również przeniesienie graczy do wynajętych domków z kortem.
Postawa Serba wzbudziła negatywne komentarze, sugerujące, że Serb chce wykorzystać swoją pozycję i że po wydarzeniach z pamiętnego Adria Tour akurat on nie powinien już zabierać głosu w temacie koronawirusa. Tym bardziej że nie podlega tak ostrym restrykcjom.
Djoković, podobnie jak Rafael Nadal czy Serena Williams zostali umieszczeni w hotelu w Adelajdzie. Tutaj nie ujawniono żadnego przypadku COVID-19, dlatego wszyscy w warunkach kwarantanny mogą korzystać z kortów czy siłowni, co też wzbudziło kontrowersje.
Odpowiedź na list i żądania tenisisty przyszła bardzo szybko i była krótka: "Nie"
Próba złamania zakazu kwarantanny? Wykluczenie z turnieju byłoby najmniejszym problemem. Jak ujawnił pierwszy szkoleniowiec polskiej gwiazdy tenisa, regulamin przewiduje nawet kłopoty prawne, łącznie z wyrokiem więzienia.
W Melbourne panuje jak na razie dezinformacja. Tenisiści z negatywnym wynikiem testu mieli mieć możliwość pięciogodzinnych sesji treningowym na korcie. Z Australii dochodzą jednak wieści, że zawodnicy są nadal skazani na bieganie wokół łóżek czy obijanie piłek o ściany.
"Nie wiem, czy to ma sens"
- Jako była tenisistka, rozumiem frustrację. Gdybym była na ich miejscu, pewnie też narzekałabym tak, jak oni. To są ludzkie odruchy, czasami trudno powstrzymać negatywne emocje i wali się prosto z mostu - mówi nam komentatorka i ekspert stacji Eurosport, Joanna Sakowicz-Kostecka.
Jej zdaniem tenisiści musieli liczyć się z surowymi restrykcjami, które spotkały ich na Antypodach. - Nie ma przypadku, że w Australii odnotowuje się tak małą liczbę pozytywnych wyników na koronawirusa (Ostatniej doby zaledwie 13 (!) takich przypadków). Wiadomo było, że obostrzenia będą ostre, że nie będzie zmiłuj w przypadku pozytywnego wyniku testu.
- Nam łatwo jest oceniać teraz organizatorów siedząc na kanapie, ale musimy wziąć pod uwagę, że operacja logistyczna związana z Australian Open jest wręcz kosmiczna, kosztująca tych ludzi mnóstwo wysiłku. A przy tak gigantycznych przedsięwzięciach zawsze wychodzi na wierzch coś, czego się nie spodziewano. Nie wszystko da się przewidzieć - tłumaczy.
Komentatorka ma jednak wątpliwości, czy w takiej sytuacji, gdy zaraz w izolacji może znaleźć się 100 tenisistów, organizacja Australian Open ma jakikolwiek sens.
- To, co się dzieje, zaczyna siać wątpliwości i prowokować pytania o sens imprezy. Rozumiem chęci przeprowadzenia turnieju, jednak już wiemy na pewno, że zawodnicy i zawodniczki nie będą miały równych szans. Nikt nie jest w stanie, po dwóch tygodniach pobytu w hotelowym pokoju, wyjść na kort i prezentować tam swój tenis na wysokim poziomie. Zwłaszcza przy tak wysokich temperaturach, jakie co roku panują o tej porze.
- Oni po prostu tacy są. Pamiętam, że gdy kiedyś moja znajoma przeprowadzała się do Australii, to nawet jej zwierzę musiało przejść przez dwumiesięczną kwarantannę! Są pod tym względem restrykcyjni i nie jest tak od wczoraj - podsumowała była tenisistka.
Nie od wczoraj wiadomo również, że jeśli wkłada się w coś ogromny wysiłek, ogromne pieniądze, a oczekuje jeszcze większych, trudno z tego zrezygnować. Dlatego na organizatorów Australian Open mogą spływać skargi i złośliwe komentarze, jednak trudno spodziewać się odwołania turnieju.