Podczas gdy większość tenisistów narzeka na warunki, w jakich muszą odbywać obowiązkową kwarantannę po przylocie do Australii, podkreślając, że znacząco utrudnia im to przygotowania do wielkoszlemowego Australian Open (8-21 lutego), Grigor Dimitrow stara się spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy, akceptując trudne okoliczności.
- Nie sądzę, by ktokolwiek był na to przygotowany, to trudne dla wszystkich - mówił, cytowany przez puntodebreak.com. - Jednak wiedzieliśmy, że przyjazd do Australii wiąże się z ryzykiem.
- Staram się tym wszystkim nie przejmować - kontynuował. - Dni mijają powoli. Oczywiście, lepiej byłoby nie znaleźć się w takiej sytuacji, ale widząc okoliczności, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Zwłaszcza że tak wiele osób dołożyło starań, abyśmy mogli tu być.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak Iga Świątek radzi sobie na kwarantannie. "Walka" w hotelowym pokoju
Bułgar zaznaczył, że w takich warunkach nie można optymalnie przygotować się do występu w turnieju wielkoszlemowym. - Jestem w gronie szczęśliwców, którzy mogą wyjść z pokoju i trenować przez pięć godzin dziennie, ale my, tenisiści, chcemy spędzać na korcie jak najwięcej czasu. A w ciągu zaledwie tygodnia trudno dobrze przygotować się do występu w turnieju wielkoszlemowym. Na szczęście przed Australian Open każdy otrzyma możliwość, by zagrać w turnieju przygotowawczym.
29-latek z Chaskowa przyleciał do Melbourne z nowym szkoleniowcem, Dante Bottinim, który jednak nie może pomagać mu w treningach, bo znajduje się w "twardej" izolacji.
- Australijczycy najlepiej wiedzą, jakie mają stosować środki w swoim kraju. Nie jestem z tego powodu szczęśliwy, ale zawsze trzeba zachować trochę rozwagi i perspektywy. To coś, czego nie możemy zmienić ani nic na to poradzić - powiedział.
Dimitrow to triumfator ATP Finals z 2017 roku i trzykrotny półfinalista wielkoszlemowy, w tym Australian Open (sezon 2017). Aktualnie w rankingu ATP zajmuje 19. miejsce.