Po zwycięstwie w Delray Beach i ćwierćfinale zawodów w Melbourne Huberta Hurkacza (ATP 30) dopadł mały kryzys. Tenisista z Wrocławia szybko zakończył występ w wielkoszlemowym Australian Open 2021, a potem bez powodzenia startował w halowej imprezie ATP 250 w Montpellier. "Hubi" pojechał więc do Rotterdamu, gdzie w tym tygodniu odbywa się turniej rangi ATP 500.
We wtorek Hurkacz zmierzył się z notowanym na 36. miejscu w rankingu ATP Adrianem Mannarino. Francuz dopiero co powrócił do Europy po występach w Australii i Singapurze. Panowie zmierzyli się po raz pierwszy, a nasz tenisista wykorzystał szansę, aby zapomnieć o ostatnich niepowodzeniach. Po 106 minutach wygrał ostatecznie 6:3, 7:6(6).
Spotkanie nie było łatwe. W pierwszych gemach Hurkacz musiał dostosować się do serwisu przeciwnika, który jest leworęczny. Na inaugurację z wielkim trudem udało się utrzymać podanie, ale po zmianie stron Francuz dopiął swego i wyszedł na 2:1. Odpowiedź "Hubiego" przyszła szybko. Po kapitalnym forhendzie Polak uzyskał powrotne przełamanie i poszedł za ciosem. Serwował wówczas bardzo dobrze, a w wymianach górował nad rywalem. Nasz reprezentant zdobywał ważne punkty po dłuższych akcjach i lepiej poruszał się po korcie. W efekcie wygrał cztery gemy z rzędu ze stanu 1:2, a następnie zamknął seta asem w dziewiątym gemie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ana Ivanović w nowej dla siebie roli. Internauci zachwyceni
Problemy były także w drugiej odsłonie. Hurkacz stracił koncentrację i przegrał serwis w czwartym gemie. Udało się jednak poprawić grę i wyrównać na po 4. Od tego momentu wszystko mogło się wydarzyć. W dziewiątym gemie Polak nie wykorzystał break pointa, a po zmianie stron musiał bronić setboli. Dobrze że Mannarino zepsuł bekhend w tak ważnym momencie, a 24-latek z Wrocławia doprowadził do remisu po 5.
Ponieważ przełamań już nie było, decydował tie break. W rozgrywce tej Hurkacz wypracował sobie solidną przewagę, a po zmianie stron miał cztery piłki meczowe (6-2). Zrobiło się nerwowo, gdy trzy okazje zostały zaprzepaszczone, a Mannarino doprowadził do remisu po 6 wygrywając niesamowitą wymianę. Polak jednak zachował spokój i po drugiej zmianie stron zaskoczył Francuza głębokim zagraniem. Przy piątym meczbolu już nie czekał i posłał zwycięskiego asa serwisowego.
We wtorek Hurkacz zanotował aż 17 asów i miał dwa podwójne błędy. Wypracował także dziewięć break pointów, z których wykorzystał trzy. Mannarino miał tylko jednego asa. Break pointów uzyskał osiem, ale na przełamania zamienił dwa. Panowie rozegrali w sumie 158 punktów, z których 84 padło łupem Polaka.
Kolejnego przeciwnika Hurkacz poznał we wtorkowy wieczór. Został nim rozstawiony z "dwójką" Grek Stefanos Tsitsipas, aktualnie szósty tenisista świata. Utalentowany ateńczyk pokonał Polaka rok temu w Rotterdamie w I rundzie 6:7(2), 6:3, 6:1. Licząc mecze na wszystkich szczeblach rozgrywkowych Tsitsipas ma z Hurkaczem bilans 6-1. Ich ósmy pojedynek odbędzie się w czwartek.
ABN AMRO World Tennis Tournament, Rotterdam (Holandia)
ATP 500, kort twardy w hali, pula nagród 980,5 tys. euro
wtorek, 2 marca
I runda gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska) - Adrian Mannarino (Francja) 6:3, 7:6(6)
Zobacz także:
Kolejny tytuł Weroniki Falkowskiej w Monastyrze
Urszula Radwańska mistrzynią zawodów ITF w Moskwie