Patrząc na osiągnięcia 32-latki to nic dziwnego. Agnieszka Radwańska w swojej karierze wygrała 20 turniejów singlowych WTA. Raz dotarła do finału Wimbledonu, a także do czterech półfinałów Wielkiego Szlema. W pewnym momencie była drugą rakietą kobiecego tenisa.
"Isia" chyba zapomniała o swoich osiągnięciach. Bardzo zdziwiła ją sytuacja w Stanach Zjednoczonych kiedy to w sklepie z bielizną rozpoznały ją dwie starsze fanki tego sportu. To mogło utwierdzić krakowiankę w przekonaniu, że jest znana na całym świecie.
- To chyba sytuacja z USA. Indian Wells, Kalifornia, rok 2014 albo 2015. Poszłam do sklepu z bielizną. Wybierałam sobie majtki, gdy nagle obok mnie stanęły dwie panie, o których w życiu bym nie pomyślała, że oglądają tenis i żywo się nim interesują - mówiła na łamach portalu sport.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
- Bo na oko miały po co najmniej 80 lat! Były bardzo podekscytowane, że mnie spotkały. A z rozmowy okazało się, że bardzo dużo o mnie wiedzą - dodała.
W ślady Agnieszki Radwańskiej poszła Iga Świątek. Młoda Polka w poprzednim roku po wygraniu Rollanda Garros była na ustach całego tenisowego świata. "Isi" nie udało się zdobyć Wielkiego Szlema. Choć finał na Wimbledonie w 2012 roku przeciwko Serenie Williams wspomina do dnia dzisiejszego.
- Wyszłam przed 15 tysięcy ludzi, przed lożę z rodziną królewską, przed tych wszystkich wybitnych ludzi i to mnie spięło. Serena była o wiele bardziej doświadczona - powiedziała.