W piątek Katarzyna Kawa (WTA 143) rozpoczęła walkę o drugi półfinał w głównym cyklu. Pierwszy zanotowała w 2019 roku w łotewskiej Jurmale. W Gdyni jej rywalką była Kateryna Kozłowa (WTA 141), której uległa osiem lat temu w eliminacjach do turnieju ITF w Trnawie. W piątek spotkanie zostało przerwane z powodu ciemności. Ostatecznie po dwóch setach morderczej walki, w trzecim Polka zdobyła tylko gema i przegrała 7:5, 5:7, 1:6.
Kawa grała odważny, rozważny i precyzyjny tenis. Bardzo dobrze zmieniała kierunki i głębokimi piłkami rozrzucała rywalkę po narożnikach. Świetnym atakiem z wykorzystaniem geometrii całego kortu Polka zmusiła Kozłową do błędu i zaliczyła przełamanie na 2:0. Okres przewagi naszej reprezentantki na korcie nie trwał długo. Na 3:0 nie podwyższyła, bo oddała podanie wyrzucając forhend.
Kozłowa podniosła jakość swojej gry i trwała zażarta batalia. Głębokim forhendem wymuszającym błąd Kawa pokusiła się o przełamanie na 3:2. W niezwykle zaciętym piątym gemie (22 punkty) odparła trzy break pointy, ale przy czwartym wyrzuciła bekhend. Polka zaczęła popełniać więcej błędów w długich wymianach. Z kolei Ukrainka sprytnie regulowała tempo wymian posiłkując się slajsami i podnoszeniem piłek i dobrze wyczuwając momenty do przyspieszenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
Kawa miała break pointa na 4:2, ale Kozłowa obroniła go bekhendem. Po chwili Polka oddała podanie robiąc podwójny błąd i pakując bekhend w siatkę. Przy 5:4 Ukrainka miała do dyspozycji serwis, ale przyszło jej bronić break pointy. Odparła trzy przy 0-40, z czego dwa w kapitalnym stylu (skrót, forhend), ale ostatecznie oddała podanie popełniając błąd z głębi kortu. Szala przechylała się to w jedną, to w drugą stronę. Ostatecznie większą wytrwałością wykazała się Kawa, która pokazała aktywniejszy tenis. W 11. gemie zniwelowała trzy break pointy, a w 12. seta zakończyła znakomitym returnem.
Głębokim forhendem wymuszającym błąd Kozłowa zdobyła wykorzystała break pointa na 1:0 w II partii. Ukrainka poszła za ciosem i dwa znakomite zagrania (bekhend, return) przyniosły jej przełamanie na 3:0. Kawa chciała już przerwać mecz (była godz. 20:30) tłumacząc się, że ma astygmatyzm, nosi soczewki kontaktowe i dla niej jest już za ciemno. Jednak gra była jeszcze kontynuowana.
Kawa zdobyła dwa przełamania po zaciętych gemach (pierwsze po podwójnym błędzie rywalki, drugi po wyrzuconym forhendzie przez Kozłową) i wyrównała na 3:3. W tym momencie spotkanie zostało przerwane z powodu zapadających ciemności.
W sobotę tuż po wznowieniu meczu Kawa łatwo oddała podanie wyrzucając bekhend. Polka znów ruszyła w pościg z 3:5. Wyborny return dał jej dwa break pointy na 5:5. Przełamanie stało się faktem, gdy Kozłowa przestrzeliła forhend. W grze Kawy było sporo przestojów. Pokazał to 11. gem, w którym straciła serwis robiąc podwójny błąd i psując forhendem. Decydujący set wisiał w powietrzu, bo Ukrainka była solidniejsza, a nasza reprezentantka zablokowała się w swojej grze. Kozłowa uzyskała piłkę setową, przy której Polka wyrzuciła bekhend.
Kozłowa odnalazła odpowiedni balans między obroną i atakiem. Była w wymianach regularna i sprytna. W gemie otwierającym III partię zaskoczyła Kawę lobem i pokusiła się o przełamanie. Ukrainka coraz lepiej wychodziły głębokie krosy, którymi spychała przytłumioną Polkę do momentami rozpaczliwej defensywy.
Kawa nie wytrzymywała wymian i częściej chodziła do siatki, ale jej akcje były nieprzygotowane i dobrze czytająca grę rywalka bezlitośnie ją karciła. Zabójczo precyzyjna Kozłowa świetnym minięciem uzyskała przełamanie na 3:0. Sytuacja Polki była beznadziejna, gdy w piątym gemie oddała podanie podwójnym błędem. Polka pokazała charakter i nie zamierzała przegrać seta do zera. Zdobyła break pointa i wykorzystała go świetną akcją przy siatce. Więcej w tym meczu nie zdziałała. W siódmym gemie Ukrainka spotkanie zakończyła forhendem.
BNP Paribas Poland Open, Gdynia (Polska)
WTA 250, kort ziemny, pula nagród 235,2 tys. dolarów
piątek-sobota, 23-24 lipca
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Kateryna Kozłowa (Ukraina) - Katarzyna Kawa (Polska) 5:7, 7:5, 6:1
Zobacz także:
Serb ostudził zapał Kamila Majchrzaka. Bolesny debiut Polaka w igrzyskach olimpijskich
To nie tak miało wyglądać. Niemcy nie dali żadnych szans Hurkaczowi i Kubotowi