Jak wiadomo prawa reklamowe rządzą się własnymi prawami, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie na wszystko patrzy się z marketingowego punktu widzenia. Aby transmisje nie dłużyły się w nieskończoność organizatorzy nie mogli sobie pozwolić, na maratońskie trzecie (u pań) i piąte (u panów) sety, bo tego sobie życzyły telewizje. Tenis jest dziś wielkim biznesem, w którym są obecne ogromne pieniądze. W US Open jest to widoczne podwójnie, tutaj telewizje mają wpływ na wszystko.
Początki
Wszystko zaczęło się w 1881 roku, gdy rozegrano zawody mężczyzn w singlu i deblu. Sześć lat później został rozegrany pierwszy oficjalny turniej singla kobiet, a dwa lata później do gry przystąpiły deblistki. Od 1892 roku odbywają się zawody w grze mieszanej. Jednak rywalizacja kobiet i mężczyzn przez długi czas toczyła się w różnych miejscach. Tak naprawdę historia US Open rozpoczyna się w 1968 roku, gdy wszystkie konkurencje spotkały się w jednym miejscu, w West Side Tennis Club w Forest Hills. Jak wiadomo w tym samym roku w tenisie nastała Era Open, gdy do rywalizacji dopuszczono jednocześnie amatorów i zawodowców. Flushing Meadows w dzielnicy Queens w Nowym Jorku, które nam wszystkim kojarzy się z US Open, miejscem zmagań najlepszych tenisistów i tenisistek jest dopiero od 1978 roku.
Turniej w ciągu tych 127 lat rozgrywany był na trzech nawierzchniach. Aż do 1975 roku grano na kortach trawiastych, potem o triumf w Międzynarodowych Mistrzostwach Stanów Zjednoczonych walczono na kortach ziemnych, ale tylko przez trzy lata. Od 1978 roku areną rywalizacji są korty twarde. Jedynym tenisistą, który wygrywał US Open na wszystkich nawierzchniach jest Jimmy Connors. Na dwóch nawierzchniach triumfowała Chris Evert.
Pierwszym triumfatorem turnieju został Richard Sears, który do dziś pozostaje jedynym tenisistą, który wygrywał US Open siedem razy z rzędu. I tutaj ciekawostka, w tamtych czasach triumfator imprezy zapewniał sobie automatycznie prawo gry w finale kolejnej edycji, czyli rozgrywał tylko jeden mecz. Stąd też później trzy razy z rzędu turniej wygrywali m.in. Oliver Campbell, Malcolm Whitman, a przez pięć kolejnych lat niepokonany był William Larned. Ten system obowiązywał do 1911 roku. Pierwszą edycję turnieju kobiet wygrała Ellen Hansell.
O ile u panów na liście triumfatorów aż do 1902 roku figurują nazwiska wyłącznie Amerykanów, o tyle u pań panowanie Amerykanek zostało przerwane już w piątej edycji. W 1891 roku najlepsza okazała się Irlandka Mabel Cahill. Kolejna ciekawostka. US Open to jedyny wielkoszlemowy turniej, w którym kobiety grały do trzech wygranych setów. Tak było w latach 1891-1901, za wyjątkiem roku 1893. Pierwszy pięciosetowy finał miał miejsce w 1892 roku, gdy Cahill obroniła tytuł.
Gwiazdy dawnego tenisa
Wśród wielu sław, które wygrywały US Open przed rokiem 1968, warto wymienić nazwisko Molli Bjurstedt Mallory, której hegemonia trwała w latach 1915-1918. Do dziś pozostaje ona jedyną norweską triumfatorką US Open oraz jedną z trzech tenisistek, które wygrywały tę imprezę cztery razy z rzędu. Po niej dokonały tego jeszcze tylko Amerykanki Helen Jacobs i Chris Evert. Później Mallory już jako Amerykanka wygrała US Open jeszcze cztery razy i z ośmioma tytułami znajduje się na czele listy triumfatorek. Na drugim miejscu z siedmioma tytułami znajduje się Helen Wills Moody, która w latach 1923-1924 w finale pokonywała właśnie Mallory.
Pierwszym nieamerykańskim mistrzem US Open był Brytyjczyk Lawrance Doherty, który w 1903 roku nie pozwolił Williamowi Larnedowi sięgnąć po trzeci tytuł z rzędu. Po amerykańskiej dominacji zwieńczonej sześcioma tytułami z rzędu Billa Tildena nastał krótki czas francuskich muszkieterów. W 1926 roku po raz pierwszy w historii finał US Open odbył się bez udziału choćby jednego Amerykanina. A zagrali w nim Rene Lacoste (triumfator) i Jean Borotra. Do dziś jest to jedyny francuski finał US Open. Lacoste rok później obronił tytuł w finale pokonując Tildena. Francuskie panowanie zakończyło się w 1928 roku wraz z triumfem <Henri Cocheta. W 1929 roku swój siódmy i ostatni tytuł zdobył Tilden. Obok niego tak dużą liczbą triumfów mogą się jeszcze pochwalić tylko Larned i Sears.
W latach 30. pojawił się Fred Perry, drugi i ostatni brytyjski triumfator US Open. W sumie zdobył on trzy tytuły w latach 1933, 1934 i 1936. Przez kolejnych 14 lat turniej znowu wygrywali sami Amerykanie, a wśród nich Pancho Gonzalez, który w 1949 roku w finałowym meczu z Tedem Schroederem odrobił stratę dwóch setów. I jeszcze jedna ciekawostka. Gonzalez jest ostatnim tenisistą, któremu w finale udało się zwyciężyć, mimo że przegrywał 0-2 w setach. Przed nim takiego wyczynu dokonali tylko Maurice McLoughlin (1912), Bill Tilden (1922), Don McNeil (1940) i Jack Kramer (1947).
Lata 50. i 60. należały do Australijczyków. Wśród nich można wymienić takie nazwiska, jak Ken Rosewall, Roy Emerson, Neale Fraser i oczywiście Rod Laver, który triumfował w 1962 roku, a w dwóch wcześniejszych sezonach przegrywał w finale z rodakami. Siedem lat później Laver zdobył swój drugi tytuł.
Giganci współczesnego tenisa
Historyczną edycję w 1968 roku wygrał Arthur Ashe i to jego imieniem został nazwany główny stadion przy Flushing Meadows, największy tego typu obiekt na świecie. Wtedy rozpoczął się wielki proces przemian w światowym tenisie i dziś biały sport stał się dyscypliną, którą żyją miliony ludzi. Coraz większe zainteresowanie mediów i coraz nowsze formy transmisji spowodowały, że tenis stał się jedną z najpopularniejszych dyscyplin na świecie. Na przestrzeni czterech dziesięcioleci dokonała się w nim taka rewolucja, jakiej nie było w żadnej innej dyscyplinie. Tenis to przykład na to, że przy wsparciu mediów z danej dyscypliny można stworzyć produkt elektryzujący ludzi na całym świecie.
Na nowojorskich kortach panowali tacy herosi, jak Jimmy Connors i John McEnroe (przełom lat 70. i 80.). W tym samym czasie pojawił się Ivan Lendl, który osiem razy z rzędu dochodził do finału i zdobył trzy trofea. Pod koniec lat 80. swoje jedyne tytuły w Nowym Jorku zdobyły takie znakomitości, jak Mats Wilander i Boris Becker.
W latach 90. kibiców elektryzowała rywalizacja Pete'a Samprasa z Andre Agassim. Ci dwaj tenisiści trzy razy spotkali się ze sobą w finale i za każdym razem lepszy był Sampras. Jeden z najwybitniejszych tenisistów w historii w Nowym Jorku zdobył pięć tytułów, Agassi zaś dwa.Dziś gospodarze mogą liczyć już tylko na Andy'ego Roddicka, triumfatora z roku 2003. Na liście triumfatorów US Open znajdują się jeszcze takie sławy, jak Stefan Edberg czy Patrick Rafter. Sampras tylko trzy razy przegrał w finale nowojorskiej imprezy: z Edbergiem (1992), Maratem Safinem (2000) i Lleytonem Hewittem (2001).
Ostatnie lata to zdecydowana dominacja wielkiego Rogera Federera, który nie znalazł pogromcy od 2004 roku. Jeżeli wygra w tym roku, to powtórzy wyczyn Billa Tildena z lat 1920-1925.
Jeśli chodzi o turniej kobiet to na przełomie lat 60. i 70. świat usłyszał o dwóch Australijkach: Margaret Court i Evonne Goolagong Cawley. Ta pierwsza wygrywała US Open pięciokrotnie: przed nastaniem ery open (1962, 1965) i po dopuszczeniu do rywalizacji zawodowców (1969, 1970, 1973). Goolagong to jedna z najbardziej pechowych zawodniczek w historii US Open. Grała w finale cztery razy z rzędu, ale nie wygrała ani razu, bo przyszło się jej mierzyć z Court oraz amerykańskimi sławami Billie Jean King i Chris Evert. Ta druga pozostaje ostatnią zawodniczką, która US Open wygrała cztery razy z rzędu, w sumie ma ich na swoim koncie sześć. King zdobyła cztery tytuły, w tym trzy w erze open.
Lata 80. to czas dominacji wielkiej Martiny Navratilovej, która zdobyła cztery tytuły. Przełom lat 80. i 90. należał do znakomitej Niemki Steffi Graf, która w sumie wywalczyła pięć tytułów. W międzyczasie objawiła się młodziutka Monica Seles, której w 1991 roku nie dała rady nawet Navratilova. Przełom XX i XXI wieku to zdecydowana dominacja sióstr Sereny i Venus Williams, na które nie było mocnych przez cztery kolejne lata. Od 2003 roku w US Open nie ma zdecydowanej dominatorki. W tym czasie wygrywały Justine Henin (dwukrotnie), Swietłana Kuzniecowa, Kim Clijsters i Maria Szarapowa. Przed rokiem jednak wszystko wróciło do normy, bo najlepsza okazała się Serena Williams.