Na początku roku wydawał się to scenariuszem rodem z science-fiction. Novak Djoković miał w dorobku 17 tytułów wielkoszlemowych i do prowadzących w klasyfikacji wszech czasów Rogera Federera i Rafaela Nadala tracił trzy. Tymczasem w ciągu pięciu miesięcy Serb wygrał Australian Open, Roland Garros i Wimbledon, podczas gdy Szwajcar i Hiszpan częściej niż z rywalami na kortach walczyli z problemami zdrowotnymi.
Dwa wyjątkowe osiągnięcia za jednym zamachem?
Tym samym Djoković dorównał swoim wielkim rywalom. Co więcej - teraz stoi przed ogromną szansą, by ich wyprzedzić. W rozpoczynającym się w poniedziałek US Open 2021 tenisista z Belgradu będzie walczył o rekordowy 21. triumf w imprezach Wielkiego Szlema i - co za tym idzie - objęcie samodzielnego prowadzenia w klasyfikacji wszech czasów.
W wypowiedziach medialnych Djoković często podkreśla, że motywuje go tworzenie historii. Że chce pobić wszystkie najważniejsze rekordy i przejść do annałów jako najwybitniejszy tenisista w dziejach. Zdystansowanie Federera i Nadala w liczbie wygranych turniejów Wielkiego Szlema z pewnością mocno przybliży go do miana największego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetna forma żony Kota. A zaledwie kilka miesięcy temu urodziła dziecko
Ale to nie wszystko. Jeśli Serb zwycięży w US Open, zanotuje także inne spektakularne osiągnięcie - zdobędzie Klasycznego Wielkiego Szlema, czyli w jednym roku wygra wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe. W dziejach tenisa dokonało tego jedynie dwóch singlistów - Don Budge (sezon 1938) oraz Rod Laver (1962 i 1969).
Brak rytmu meczowego i presja
O motywację i determinację Djokovicia podczas US Open można być spokojnym. Mając w perspektywie takie osiągnięcia, z pewnością zostawi na korcie wszystko. Niewiadomą pozostaje za to jego forma. Belgradczyk pauzował przez ostatni miesiąc. Nie grał od czasu igrzysk olimpijskich, które zakończył niepowodzeniem i - jak dla niego - dopiero na czwartym miejscu w rankingu. Po występie w Tokio pojechał na wakacje do Czarnogóry i zrezygnował ze startów w Toronto oraz w Cincinnati.
Djoković w Nowym Jorku przebywa od kilku dni. Od poniedziałku trenuje na kortach Flushing Meadows. Odbijał z tenisistami z czołówki - Casperem Ruudem, Denisem Shapovalovem i Matteo Berrettinim. Ale nawet najlepszy trening nie zastąpi ogrania i rytmu meczowego. Pod tym względem Serb jest za swoimi rywalami.
Druga sprawa to presja. A ta już jest olbrzymia i będzie rosnąć z każdym meczem. Możliwość przejścia do annałów i realizacji celów z pewnością dodaje skrzydeł, ale może też je podciąć. Każdy break point, setbol czy meczbol w spotkaniach Djokovicia w US Open będzie ważył o wiele więcej. A Serb już kilkukrotnie pokazywał, że nie zawsze wytrzymuje ciśnienie.
US Open 2021 rozpocznie się w poniedziałek, a mecze Djokovicia z pewnością będą głównym wydarzeniem turnieju. Górna połówka drabinki, do której trafił Serb, ma wystartować we wtorek. Tego dnia zmierzy się z Duńczykiem Holgerem Vitusem Nodskovem Rune i rozpocznie swój wyścig do historii.