We wtorkową noc Carlos Alcaraz wystąpił w pierwszym w karierze wielkoszlemowym ćwierćfinale. Poddał jednak mecz z Felixem Augerem-Aliassime'em przy prowadzeniu Kanadyjczyka 6:3, 3:1. Decyzja 18-letniego Hiszpana została przyjęta z zaskoczeniem przez rywala oraz kibiców na trybunach, bo wcześniej - poza krótką rozmową z fizjoterapeutą - nie sygnalizował jakichkolwiek problemów ze zdrowiem.
Podczas konferencji prasowej rzucił więcej światła na sprawę i wyjawił, że miał kłopot z prawym przywodzicielem. - Trudno jest zakończyć tak wspaniały turniej. Ale nie miałem wyboru. To był długi mecz i nie czułem się dobrze, kontynuując grę, więc skreczowałem - mówił, cytowany przez usopen.org.
- Czułem ból przed meczem. Na początku to kontrolowałem, ale pod koniec pierwszego seta ból zaczął narastać. To nie było żadne oszustwo z mojej strony - zastrzegł.
Hiszpan uważa, że kontuzja to konsekwencja meczów, jakie rozegrał w poprzednich rundach. - Rozegranie dwóch pięciosetowych meczów na wspaniałym poziomie i z dużą intensywnością jest dla mnie trudne. Nie jestem do tego przyzwyczajony - powiedział.
Mimo pechowego zakończenia, Alcaraz jest zadowolony ze swojego występu w Nowym Jorku. - Mecze tutaj dały mi wiele doświadczenia. Dojrzałem podczas turnieju. Zagrałem świetnie i doszedłem do pierwszego wielkoszlemowego ćwierćfinału - podkreślił.
US Open: Danił Miedwiediew zachowuje spokój i polega na doświadczeniu. "Wiem, z czym to się wiąże"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kabaret! Najbardziej absurdalna prezentacja koszulek w historii futbolu