- Na treningach czułam się dobrze. Kiedy "złamałam się" w pierwszym secie, atmosfera całkowicie się zmieniła. Zaczęłam przypominać sobie ostatnie porażki z Sakkari. Nie mogłam ponownie się skupić i wrócić do meczu - zaznaczyła Iga Świątek po spotkaniu.
To tylko potwierdza wnioski, które można było wyciągnąć, śledząc reakcje Igi podczas meczu. Frustracja i zmienność nastrojów nie sprzyjają stabilizacji formy. A jeszcze niedawno Polka, nawet kiedy przegrywała, potrafiła kontrolować swoje emocje. Jej gra była uporządkowana, a ryzyko często przynosiło świetne rezultaty.
W meczu z Marią Sakkari rozsypał się fundament, czyli wiara we własne możliwości i umiejętność utrzymania jej nawet w trudniejszych momentach. Iga ma też problemy z rywalkami atletycznie zbudowanymi, nie potrafi przełamać ich przewagi fizycznej, jest zawodniczką zdecydowanie delikatniejszą.
ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!
Iga jednak niejednokrotnie potrafiła dokonać przemiany w samej sobie jeszcze podczas turnieju. Stąd u Polki pierwszego meczu nie można traktować jako wyznacznika możliwości. W grupie ma jeszcze Arynę Sabalenkę i Paulę Badosę. Szczególnie Hiszpankę trudno porównywać z silną fizycznie Sakkari.
Polka w Guadalajarze może więc dać nam jeszcze mnóstwo radości, a jej udział w turnieju nie musi skończyć się po pierwszych meczach. Nie pamiętam już, ile razy pisałem o przemianach Igi i tym, jak w trakcie jednego meczu potrafiła zaskoczyć i zmienić swoją postawę i grę o 180 stopni. To pokrzepiające.
Umiejętności Polki są olbrzymie, ale w jej głowie trwa walka. To od zwycięstwa z samą sobą zależy sukces w WTA Finals. Zasłużyła na to, aby błyszczeć.
Iga następne spotkanie gra z Sabalenką, którą kompletnie rozmontowała Badosa. Sobotnie zwycięstwo z Białorusinką może dać Polce impuls konieczny do osiągnięcia sukcesu w Meksyku. Dla obu tenisistek będzie to coś w rodzaju meczu ostatniej szansy.
Jak Iga Świątek to zrobiła?! Szkoda, że tylko za jeden punkt (wideo) >>