Oczywiście nie można nie zwrócić uwagi na fakt, że Białorusinka narzekała na urazy. Że może nie była sobą w 100 procentach. Ale to nie był mecz z rodzaju tych wygranych przez niedyspozycję przeciwniczki. Iga Świątek zaprezentowała się świetnie i nikt jej tego nie odbierze.
Reakcje rywalki po przegranych piłkach nie wskazywały na problemy zdrowotne, ale niemoc, jaką odczuwała z powodu precyzyjnych zagrań Polki. Iga wielokrotnie trafiała w linię bądź centymetr przed nią. Takich piłek, szczególnie posłanych w idealnym momencie, nie byłaby w stanie odebrać żadna z dzisiejszych gwiazd kobiecego tenisa.
To jest Iga, na którą czekaliśmy. Pod koniec zeszłego sezonu również nie grała słabo, ale wielokrotnie okazywała słabość. Czy to fizyczną czy psychiczną. Rozpacz, nadmierne zdenerwowanie. Do tego piłki, które chaotycznie odbijały się od rakiety.
ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Kamilem Stochem? "Ma odczucia, że wszystko robi dobrze"
A tutaj wszystko było przemyślane. I do bólu precyzyjne.
Zdenerwowanie Igi było widać. Umówmy się, nie stanowiła oazy spokoju. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, jak żywiołowo reagowała w meczach z końcówki poprzedniego sezonu. A trudno przecież odmówić zawodniczkom prawa do stresu. To sport indywidualny, a więc obciążenie emocjonalne jest olbrzymie. A Polska, takie odniosłem wrażenie, i tak potrafiła cieszyć się tenisem.
Piątkowy mecz, i poprzednie na WTA 500 w Adelajdzie, to doskonały prognostyk na kolejny sezon. Iga idzie w górę. Ma przemyślany plan i z nowym trenerem zamierza zaatakować w najważniejszych turniejach. Wiele wskazuje na to, że to będzie dobry czas dla polskiego tenisa. A szczególnie dla polskich kibiców. Oby tylko dopisało zdrowie.
Eksperci zachwyceni Igą Świątek. "Znów cieszy się grą" >>
Kolejna rywalka Igi Świątek pokazała ogromną moc. Sofia Kenin była bez szans >>