Sprawą Serba żyje cały sportowy świat, o czym świadczą wypowiedzi zawodników z różnych dyscyplin. Przypomnijmy, że jednemu z najlepszych tenisistów świata groziła nawet deportacja z Australii.
Warunkiem wjazdu do tego kraju jest pełne zaszczepienie przeciwko COVID-19 bądź przedstawienie tzw. wyjątku medycznego. To właśnie z tego specjalnego pozwolenia skorzystał Novak Djoković.
Już jednak na lotnisku, podczas kontroli granicznej, jego wiza została... anulowana. Djoković został przetransportowany do specjalnego "hotelu". Sprawa trafiła do sądu, a ten wydał pozytywny dla tenisisty werdykt.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Dzięki temu mógł pozostać w Australii. Zmienił miejsce swojego pobytu i odbył nawet pierwsze treningi. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest zamknięta. Bacznie przygląda się jej coraz więcej osób i wychodzi na jaw coraz więcej rzeczy.
Przekłamane wyniki?
Swoje śledztwo przeprowadzili dziennikarze "Der Spiegel" wspólnie z pracownikami firmy Zerforschung. Przeanalizowano wszystkie dane, ruchy i wypowiedzi zawodnika. Co z nich wynika?
Trzeba cofnąć się niemal o miesiąc. 16 grudnia Djoković miał otrzymać pozytywny wynik testu na COVID-19. Kolejny test, wykonany sześć dni później, dał już wynik negatywny - Serb stał się zatem w tym momencie oficjalnie ozdrowieńcem.
Co się jednak okazuje? 26 grudnia lider światowego rankingu miał test, który dał wynik pozytywny! Konsekwencje tego byłyby ogromne, bo okazałoby się, że Djoković skłamał w oświadczeniu wizowym oraz złamał serbskie prawo, które obliguje do 10-dniowej kwarantanny po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na COVID-19.
"Zbadali" faktyczne terminy testów
Pracownicy Zerforschung pod lupę wzięli certyfikaty covidowe z kodem QR. Po ich zeskanowaniu przenosimy się na stronę internetową, a dzięki jej adresowi można sprawdzić, kiedy dany test został wprowadzony do bazy.
Tym sposobem udało się zweryfikować, że negatywny test Djokovicia faktycznie pochodzi z 22 grudnia. W bazie nie ma z kolei testu z dnia 16 grudnia (który dał wynik pozytywny), a jest tylko ten z 26 grudnia!
Można do tego łatwo dojść poprzez sprawdzenie ID. Ten z wyniku pozytywnego jest większy (czyli wprowadzony później) od tego z wynikiem negatywnym (czyli wprowadzonego wcześniej).
Jeżeli tymi danymi zajmą się odpowiednie służby i wykażą, że są one prawdziwe, to Djokovicia mogą dotknąć bardzo poważne konsekwencje związane ze sfałszowaniem danych, nie dostosowaniu się do serbskiego prawa czy podróżowaniu pomiędzy krajami, będąc zakażonym.
Zobacz także:
Djoković pokazał test na COVID-19. Zaskoczenie
"Zostań w domu". Wielokrotny mistrz świata uderza w Novaka Djokovica