Jak Maradona, jak... Chrystus - prasa po triumfie del Potro w US Open

Argentyńczycy oszaleli, 100-tysięczne Tandil przeżywa chwałę. Po zwycięstwie Juana Martína del Potro, "Torre de Tandil", w US Open dziennik Olé zatytułował pierwszą stronę "I (serce) Delpo". Nowego bohatera porównuje się tam nie tylko do Diego Maradony, ale nawet do... Chrystusa.

W tym artykule dowiesz się o:

- Najbardziej zachwycająca wielkoszlemowa saga Rogera Federera wyprodukowała kończącą się w poniedziałek niespodziankę, kiedy został on zatrzymany przez Juana Martína del Potro, potężnie uderzającego 20-letniego Argentyńczyka w finale US Open - pisze w relacji New York Times, który dostrzega, że Federer zamiast z Rafaelem Nadalem, jak oczekiwano, spotkał się w decydującym meczu z innym hiszpańskojęzycznym mechanicznym zawodnikiem prezentującym się w bandanie na czole i bezrękawniku.

Hiszpański As pisze: - Del Potro pozwala zapomnieć o kryzysie argentyńskiego futbolu. Na uszczypliwość pozwolili sobie Brazylijczycy, którzy zawstydzili sąsiadów z południa w ostatnim meczu eliminacji mistrzostw świata. O Globo: - Kiedy drużyna piłkarska zawodzi, jest czas by spojrzeć na gwiazdy innych sportów, a del Potro dał im piękny powód do świętowania i pozwolić utopić wspomnienia czasu Maradony.

Madrycka Marca skupia się na wieku nowego mistrza US Open. Delpo ma dwa lata mniej od Nadala i rok mniej od Novaka Djokovicia i Andy'ego Murraya. - Del Potro stawia kroki jako najmłodszy ze światowej elity - pisze gazeta, która w komentarzu ogłasza, że dzięki porażce Federera tenis światowy znów oddycha. - Ma 20 lat i taki forhend, że uderza ręką jakby kopał - czytamy.

Oceny wystawia Argentyńczykowi mediolańska La Gazzetta dello Sport. - Bomba z forhendu giganta zatrzymuje Federera. Po pięciu latach Nowy Jork zmienia mistrza: głowa i potencjał prawie dwumetrowego Argentyńczyka - pisze dziennik, który wystawia mu noty za poszczególne elementy gry: serwis (9), forhend (9), bekhend (7,5), wolej (6) i głowę (10). Włosi drukują infografikę przedstawiającą rozpiętość ramiom zawodnika z rakietą w ręce: to równo 3 m.

- Del Potro, wszystko nowe, wszystko piękne - na pierwszej stronie pisze paryska L'Équipe, gdzie korespondencja z Nowego Jorku zatytułowana jest Mała rewolucja. - Zwycięstwo w pięciu setach del Potro nad Federerem instaluje go w galerii największych tenisa. Na łamach dziennika Mats Wilander porównuje przegraną Federera to tej z Melbourne z początku sezonu, kiedy lepszy okazał się Nadal.

- Spełnił swoje marzenie wygrywając amerykańskie zawody i pisząc niezmywalną kartę argentyńskiego tenisa - napisał dziennik Eco z Tandil. - Strata korony przez Rogera - głosi szwajcarski Corriere del Ticino. - Federer pokonany przez maestro - to La Temps z ojczyzny przegranego. - Gigant pośród gigantów - to najbardziej poczytna argentyńska La Nación.

- Del Potro to Maradona. To jest radość, jakiej się spodziewaliśmy. Wygrał z Federerem spektakularny finał i płakał jak dziecko na twardym korcie w Nowym Jorku. Emocjonujące - pisze Olé, który zatytułował kolumnę Del Patria - to gra słowna z nazwiskiem zawodnika i słowem dom. - Ona ma zły pseudonim, na dodatek niepoprawny politycznie w Nowym Jorku, gdzie wszystkie marzenia są możliwe. Trudno komukolwiek wymówić La Torre [wieża]. Ale to Delp, upadający na niebieski kort z rozłożonymi ramionami, jak gigantyczny Chrystus o wzroście 198 cm. Zaczynają płynąć łzy, ogromnymi rękami zakrywa oczy na ogarniętym emocjami i piekielnym wrzaskiem stadionie Arthura Ashe'a - czytamy epicki opis.

Dziennik Olé zbadał miejsce, w którym wychował się przyszły triumfator US Open. W Tandil, jak wszędzie w Argentynie a szczególnie w regionie Buenos Aires, ludzie od dawna żyją piłką nożną. Delpo ostatecznie zdecydował się na inną karierę niż lewonożni bracia Pernía: Vicente i Mariano, dziś reprezentant Hiszpanii. Chwałę miastu przyniósł też Mariano González, mistrz olimpijski z Aten, ale już mniej mówi się o innym zawodniku, który wyruszył za chlebem do Włoch, Mauro Camoranesim. Delpo, syn doktora weterynarii Daniela i Patricii, młodszy od Mariana Zabalety, Juana Mónaco, Machi Gonzáleza i Diego Junqueiry, zaszedł z nich najdalej i to już w młodym wieku. Rakietą zaczął odbijać w klubie Independiente gdy miał 6 lat. Jeszcze jako nastolatek chciał być piłkarzem, ale nie poszedł drogą Diego Forlána, który w klubie Carrasco w Montevideo też był dobrze zapowiadającym się tenisistą.

- To kluczowy sukces - określił dokonanie kolegi z reprezentacji wciąż dochodzący do formy po operacji biodra David Nalbandian, który oglądał finał z Federerem z wielką nerwowością i radością. - Przewagą było to, że Juan Martín grając pięć setów miał czas od pierwszego przegranego budować pewność siebie - powiedział w telewizji TN. - To ważne osiągnięcie dla całego argentyńskiego tenisa, bo zaczynającym grać dzieciom pokaże czego można dokonać - mówił ostatni przed Delpo pogromca Federera (1/8 finału w 2003 roku) w US Open.

Del Potro dzień po triumfie czekało wiele obowiązków medialnych. Na koniec wziął udział w prowadzonej przez Johna McEnroe konferencji koncernu Nike. - Musiałem wstać bardzo wcześniej, żeby wyruszyć w Nowy Jork z pucharem - powiedział nowy mistrz. A po otrzymaniu gratulacji od Mónaco, Zabalety, Machi Gonzaleza, Juana Ignacio Cheli i Gastóna Gaudio, wspólnie z trenerem Frankiem Davinem, trenerem przygotowania fizycznego Martinianem Orazim i managerem Ugo Colombinim po prostu chciał wrócić do Argentyny i nacieszyć się sukcesem. W niedzielę będzie na stadionie Bombonera zobaczyć w akcji swój ukochany Boca Juniors.

Komentarze (0)