Najważniejszym tematem poruszonym na konferencji było oczywiście niedopuszczenie do startu reprezentantów Rosji i Białorusi do gry w tegorocznej edycji Wimbledonu. Ian Hewitt, prezes All England Lawn Tennis and Croquet Club, powiedział, że rozważał dwa scenariusze. W jednym z nich rosyjscy i białoruscy tenisiści byliby dopuszczeni do startu po pisemnym oświadczeniu zawodników.
- Nawet gdybyśmy zaakceptowali rosyjskich i białoruskich zawodników po podpisaniu przez nich deklaracji, ryzykowalibyśmy, że udany udział w Wimbledonie zostanie wykorzystany na rzecz machiny propagandowej rosyjskiego reżimu, na co nie możemy się zgodzić - wytłumaczył Hewitt, dlaczego ostatecznie nie podjął takiej decyzji.
Z jego wypowiedzi wynikało też, że inicjatywa wykluczenia Rosjan i Białorusinów wyszła nie tyle od All England Lawn Tennis and Croquet Club, co od brytyjskich władz. Podobnie sytuacja wygląda we Włoszech, gdzie czołowi politycy naciskają na to, by nie dopuścić reprezentantów Rosji i Białorusi do turnieju w Rzymie.
Przeciwny takim decyzjom jest m.in. lider rankingu ATP, Novak Djokovic. Serb twierdzi, że podejmowanie takich kroków narusza obowiązujące w tenisie zasady.
Ale jedna informacja na pewno Djokovicia ucieszyła. Hewitt potwierdził bowiem, że od uczestników Wimbledonu nie będą wymagane szczepienia. Serbowi nie grozi więc powtórka z Australian Open, gdy został zawrócony do domu i nie mógł bronić tytułu.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej