Bardzo dużo osób z tenisowego środowiska zabiera głos w sprawie wykluczenia reprezentantów Rosji i Białorusi z Wimbledonu. Rzadko kiedy przekaz jest jednak aż tak mocny, jak w przypadku wypowiedzi Ons Jabeur, pierwszej tenisistki z krajów arabskich, która awansowała do ćwierćfinału brytyjskiego szlema.
- To bardzo trudna decyzja, rozumiem, przez co przechodzi naród ukraiński i jestem całkowicie przeciwna wojnie. Ale przez wiele lat powtarzano mi, że nigdy nie należy mieszać sportu z polityką - cytuje tunezyjską tenisistkę portal Arab News.
Jabeur wolałaby więc, by tenisiści z Rosji i Białorusi stanęli na starcie tegorocznego Wimbledonu. Nie widzi bowiem rozwiązania, co mogliby zrobić główni zainteresowani, skoro publicznie potępiając działania rządu, mogliby narazić na niebezpieczeństwo swoje rodziny. Tego samego zdania jest chociażby Patrick Mouratglou.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!
- Tak więc jest to bardzo trudna sytuacja dla obu stron, zwłaszcza dla Ukraińców. I szczerze mówiąc, mam nadzieję, że ta wojna wkrótce się skończy, żeby nie było problemów - podsumowała Tunezyjka.
Poruszając ten temat, Jabeur wróciła do dramatycznych wspomnień sprzed lat. W 2020 roku doszło do meczu Tunezji z Izraelem w ramach Pucharu Billie Jean King. Z racji tego, że Jabeuer wspiera Palestyńczyków, naraziła się na bardzo nieprzychylne komentarze. Zresztą nie po raz pierwszy. Tunezyjka opowiada, że wcześniej grożono jej z tego powodu śmiercią.
- Bardzo współczuję Palestyńczykom, współczuję dzieciom, które umierają codziennie od 74 lat. Nie rozumiem więc, jak można mieszać politykę ze sportem - powiedziała Jabeur.
Zobacz też:
Naprawdę to powiedziała. Skandaliczne słowa Badosy