Oddano ponad 11 tys. głosów. Pytanie było sformułowane następująco: "Czy reprezentanci Rosji i Białorusi powinni brać udział w międzynarodowych turniejach tenisowych?".
Odpowiedź "tak" stanowiła zaledwie 11 proc. reakcji. "Nie" aż 89. To oznacza, że stosunek głosów wyniósł 1235 (tak) do 9995 (nie).
Przypomnijmy, w środowisku tenisowym trwa burza ws. startów zawodników reprezentujących państwa-agresorów. Rosja dokonała barbarzyńskiej inwazji na Ukrainę, a Białoruś aktywnie wspiera sojusznika.
Organizatorzy Wimbledonu zdecydowali o wykluczeniu tenisistek i tenisistów z tych krajów. Oburzenie wyrazili m.in. Novak Djoković, Rafael Nadal i Martina Navratilova. A przede wszystkim oświadczenia krytykujące Wimbledon wystosowały także WTA oraz ATP.
"Nasza dyscyplina działa w oparciu o fundamentalne zasady zasług sportowych i sprawiedliwości, według której zawodnicy rywalizują indywidualnie, aby wywalczyć miejsce w turniejach na podstawie rankingów ATP. Mamy przekonanie, że dzisiejsza decyzja Wimbledonu i LTA o wykluczeniu tenisistów z Rosji i Białorusi z tegorocznego etapu na brytyjskich kortach trawiastych jest niesprawiedliwa i ma potencjał stworzenia szkodliwego precedensu. Dyskryminacja na podstawie narodowości jest pogwałceniem naszej umowy z Wimbledonem, w myśl której dopuszczenie zawodników do imprezy zależy wyłącznie od rankingów ATP" - tak do sprawy, w oficjalnym oświadczeniu, odniosła się ATP.
W podobnym, albo nawet nieco bardziej wyrazistym tonie, głos zabrała WTA: "Jesteśmy bardzo rozczarowani dzisiejszą decyzją AELTC i LTA o wykluczeniu sportowców z Rosji i Białorusi z udziału w nadchodzących turniejach na kortach trawiastych w Wielkiej Brytanii. W myśl fundamentalnej zasady WTA uczestnictwo poszczególnych zawodników w profesjonalnych imprezach tenisowych zależy od wyników i nie podlega żadnej formie dyskryminacji. (...) Zawodnicy nie powinni być karani lub wykluczani z turniejów na podstawie tego, skąd pochodzą, czy ze względu na decyzje rządów ich krajów. Taka dyskryminacja (...) nie jest ani sprawiedliwa, ani uzasadniona".
Są jednak również głosy mówiące o tym, że sankcje nałożone na Rosję w postaci wykluczenia jej reprezentantów z międzynarodowych turniejów są koniecznością. Tak postąpiły zresztą światowe federacje rządzące mnóstwem popularnych dyscyplin sportowych. Tymczasem w tenisie to wciąż olbrzymi problem.
Wśród głosów nawołujących do wykluczenia Rosjan i Białorusinów jest m.in. ten byłego ministra sportu, prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a przez 10 lat także prezydenta Polski.
- Trwa wojna, która jest wojną agresorów przeciwko niewinnym ofiarom. Rosja jest agresorem, a Ukraińcy są ofiarami. Sportowcy, choć polityką się nie zajmują, muszą zająć stanowisko. Gdyby jasno potępili wojnę, uważałbym, że powinno się ich dopuścić do udziału w zawodach. Bo przecież nie oni tę wojnę wywołali. Jednak jeśli nie zabierają zdania lub wręcz popierają Putina, droga dla nich musi zostać zamknięta. Mówię to z bólem, bo sport powinien być wolny od polityki. Ale tutaj jest jeszcze jedna ważna sprawa - wojna to nie jest polityka, czy to się komuś podoba, czy nie - komentował w rozmowie z WP SportoweFakty Aleksander Kwaśniewski.
Pięknie to zrobił! Magiczna akcja Huberta Hurkacza >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!