To był gigantyczny skandal. Chciała pobić Polkę po walce

Getty Images /  James Chance / Na zdjeciu: Sandra Drabik
Getty Images / James Chance / Na zdjeciu: Sandra Drabik

Ta historia ma w sobie szczęśliwe zakończenie. Sandra Drabik pomimo wielkich dramatów dopięła swego. Wykluczano ją z mistrzostw świata, została napadnięta czego skutki odczuwa do dziś. W niedzielę spełni się jednak jej największe marzenie.

Już pięć lat temu była o krok od udziału w igrzyskach olimpijskich. Wtedy jednak do Rio nie poleciała. Przegrała ostatnią, kluczową i decydującą walkę. Musiała obejść się smakiem.

Nie poddała się jednak, bo nie ma tego w zwyczaju. Minęło pięć lat, a Sandra Drabik dopnie swego, spełni swoje wielkie marzenie. Jest członkinią reprezentacji Polski, a w niedzielę stoczy swoją pierwszą walkę bokserską na Tokio 2020.

Podróż do tej największej sportowej imprezy na świecie była jednak wyboista i kręta. Nie można jednak mówić, że miała pecha "sama w sobie". Miała pecha do ludzi, na których trafiła.

ZOBACZ WIDEO: Ile sprzętu potrzebuje dziesięcioboista? "Jedenasta konkurencja to noszenie sprzętu z lotniska"

W 2014 roku pojechała na mistrzostwa świata. Wygrała nawet swoją pierwszą walkę, ale kolejnej już nie było. Została zdyskwalifikowana. Nie miała bladego pojęcia dlaczego tak się stało. Jak się później okazało działacze wiedzieli, że tak się stanie, już dzień wcześniej. To oni zawinili. "Działacze zapomnieli przesłać dokumenty, świadczącego o tym, że Sandra uprawiała wtedy wyłącznie boks bez łączenia go z kickboxingiem" - pisze Fakt.

Drabik nie była w stanie pogodzić się z tą sytuacją. Zamiast wrócić do domu i zapomnieć, została na turnieju. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Jej psychika cierpiała, ale po czasie zdołała się pozbierać.

I gdy wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, trzy lata później była ofiarą skandalicznej napaści. Po wygranej z Eweliną Pękalską (wtedy Wicherską) w półfinale mistrzostw Polski w Grudziądzu wydarzył się skandal. Rywalka nie mogła pogodzić się z werdyktem. Zapragnęła się zemścić.

Akcja przeniosła się poza ring, gdzie napadła Drabik wspólnie ze swoją koleżanką. Uratował ją trener. Efekty były jednak opłakane: skręcenie stawu łokciowego, naderwanie więzadła i mięśni. Wszystko skończyło się w szpitalu. Do teraz nie może nie może wyprostować do końca prawej ręki w łokciu. W walce finałowej nie wystąpiła.

Ponownie jednak się nie złamała i pokazała, że można. Wróciła po tym koszmarze i nie zatrzymała się w dążeniu do swojego celu. Dzięki temu właśnie w niedzielę na igrzyskach olimpijskich w Tokio zmierzy się z reprezentantką Uzbekistanu Tursunoy Rakhimovą.

Zobacz także:
Kontuzja przeszkodziła Anecie Stankiewicz. "Poczułam ostry ból"
Lider kadry wściekły! Takiego go jeszcze nie widzieliśmy

Komentarze (7)
avatar
Olej73
24.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zenekniewesoly sąd w Grudziądzu wydał wyrok w listopadzie 2019 r i potwierdził wersje Sandry. Obydwie Panie stojące za napadem zostaly uznane za winne. Wiec przestań obrażać ludzi i wcześniej s Czytaj całość
avatar
Robert Kuczman
24.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest członkinią? A członka ma? 
zenekniewesoły
24.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pismaczek musiał swoje dołożyć i to brzydko. Doniesienie o pobiciu dotyczyło sekundantki starszej pięściarki o imieniu Ewelina. Sekundantka też zawiadomiła policję o pobiciu przez młodszą Sandr Czytaj całość
avatar
chlopek
24.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
nie lubię narodu japońskiego- i dobrze że ni jesteśmy drugą japonią--ale jesteśmy drugą albanią - a mafia mi się nie podoba