Nieudany początek olimpijskiego turnieju sprawił, że już w drugim spotkaniu drużyna Vitala Heynena grała o całkiem wysoką stawkę. To jeszcze nie był mecz o wszystko, który w tej fazie wielkich turniejów zwykle rozgrywają nasi piłkarze, ale mecz o spokój i pewność siebie już tak. I o odzyskanie zaufania kibiców, nadszarpniętego porażką 2:3 z Iranem.
Przeciwnik wydawał się równie groźny, może nawet jeszcze groźniejsi, Osmany Juantorena czy Ivan Zaytsev to gracze wielkiego formatu, ale zarazem tajemniczy. Gdy wszyscy najlepsi grali Ligę Narodów w bańce w Rimini, włoskie gwiazdy ukrywały się przed resztą świata i spokojnie trenowały.
Po pierwszym spotkaniu trudno było powiedzieć, czy wyszło im to na dobre, bo z Kanadą Italia wygrała dopiero w pięciu setach. Ale jednak wygrała, co Polakom się nie udało. Ich kolejne niepowodzenie byłoby już naprawdę złym znakiem. W historii siatkówki na igrzyskach były sukcesy, które rodziły się w bólach, ale takich, które zaczynały się od dwóch porażek, już nie.
ZOBACZ WIDEO: Ile sprzętu potrzebuje dziesięcioboista? "Jedenasta konkurencja to noszenie sprzętu z lotniska"
W wyjściowym składzie naszej drużyny znów zabrakło Michała Kubiaka. Kapitan Polaków zmaga się z urazem, o którym nie chce mówić ani sam zawodnik, ani sztab reprezentacji (według przecieków chodzi o problemy z plecami). W jego miejsce znów pojawił się Aleksander Śliwka.
Początek meczu był w wykonaniu mistrzostw świata udany dzięki bardzo dobrej postawie Bartosza Kurka w polu zagrywki. Nasz as atutowy przeciwko Iranowi miał problem z trafieniem w boisko, ale tym razem od razu posłał na włoską stronę kilka trudnych do odbioru bomb, raz ustrzelił libero Massimo Colaciego i Polacy prowadzili 8:4.
Następne minuty to walka punkt za punkt, ale korzystna dla Polaków, bo każda kolejna akcja przybliżała ich do wygrania seta. Było 15:12, 21:18, a po asie serwisowym Mateusza Bieńka 23:18. Partię skończył efektowny atak Wilfredo Leona z trudnej piłki. Wynik 25:20 nastrajał optymistycznie na kolejne sety, a jeszcze bardziej cieszyła o wiele lepsza niż przeciwko Iranowi postawa Biało-Czerwonych w zagrywce oraz imponująca gra niemrawego w poprzednim spotkaniu Pawła Zatorskiego w przyjęciu.
Drugą odsłonę nasz zespół rozpoczął od dobrych akcji w ataku i obronie, objął prowadzenie 6:3, ale potem dwa błędy w ataku popełnił Śliwka i Włosi wyrównali na 6:6. Od tego momentu żadna z drużyn przez długi czas nie mogła urwać się przeciwnikom choćby na dwa punkty. Wreszcie udało się to Polakom - Kurek znów ustrzelił Colaciego i zrobiło się 20:18. A chwilę później już 21:18 - długą, chaotyczną akcję mistrzowie świata skończyli wtedy atakiem z drugiej linii Śliwki.
Przewagi nie udało się utrzymać do końca seta, bo Włosi wzmocnili serwis i odrzucili naszych zawodników od siatki. Wyrównali na 23:23, ale ostatnie słowo należało do Biało-Czerwonych. Nasz blok "wyłapał" atak Juantoreny, a w kontrze przez ręce rywali przedarł się dobrze grający Kurek i Polacy wygrali 26:24.
Prowadząc w setach 2:0 zawodnicy Heynena mogli grać spokojniej, ale wciąż musieli być bardzo uważni i skoncentrowani, bo Włosi w Tokio pokazali już, że potrafią wracać z niezwykle trudnych sytuacji.
W secie numer trzy najpierw minimalnie prowadzili Włosi, ale potem w kapitalny sposób z sytuacyjnej piłki punkt zdobył Kurek, a Bieniek dołożył asa i było 9:7 dla naszej drużyny. Po kolejnym wygrywającym serwisie, tym razem Leona, przewaga Polaków wzrosła do czterech punktów (13:9), a po sprytnej kiwce Fabiana Drzyzgi do pięciu (15:10).
Im dłużej trwała ta partia, tym bardziej włoski zespół tracił rezon. W ataku duże błędy popełniał Zaytsev, pozostali nie mogli przebić się przez nasz blok, a w odpowiedzi "gwoździe" wbijał Leon. Gdy Biało-Czerwoni prowadzili 22:14, Juantorena stał już ze smutną miną w kwadracie dla rezerwowych, a Zaytsev z podobnym wyrazem twarzy siedział na ławce okryty ręcznikiem. Do końca spotkania nie wydarzyło się już nic, co przywróciłoby im uśmiechy. Te po ostatnim gwizdku, który zabrzmiał przy wyniku 25:20, widać było tylko u Polaków.
Przekonujące zwycięstwo, dobry styl, odzyskana pewność siebie i spokój - nasi siatkarze wygrali tym meczem wszystko, co mieli wygrać i przywrócili wiarę, że ten turniej będzie dla nas piękny.
W kolejnym spotkaniu, ze słabą Wenezuelą, większych emocji raczej nie będzie. Te mogą pojawić się dopiero w piątek, gdy na przeciwko mistrzów świata staną gospodarze igrzysk Japończycy.
Olimpijski turniej siatkarzy, grupa A, 2. kolejka
Polska - Włochy 3:0 (25:20, 26:24, 25:20)
Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Wilfredo Leon, Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Jakub Kochanowski, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Michał Kubiak.
Włochy: Riccardo Sbertoli, Ivan Zaytsev, Osmany Juantorena, Alessandro Michieletto, Simone Anzani, Gianluca Galassi, Massimo Colaci (libero) oraz Luca Vettori, Jiri Kovar, Matteo Piano, Daniele Lavia.
Czytaj także:
"Co się tutaj dzieje?". Kuriozalna sytuacja w zawodach triathlonowych
Tokio 2020. Turniej koszykówki 3x3 nabiera tempa. Bezpośredni półfinał w zasięgu Polaków
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)