Tokio 2020. Dramat mistrzyni olimpijskiej. Płakała z bólu [WIDEO]
Reprezentacja ROC (Rosyjski Komitet Olimpijski) zdobyła złoty medal podczas turnieju drużynowego kobiet we florecie na igrzyskach olimpijskich. Niesamowitą rolę odegrała w tym sukcesie Marta Martyanova i jej heroiczna walka z samą sobą.
Gdy na początku drużynowego finału floretu doznała kontuzji, świat się dla niej zatrzymał. Niemal nie mogła chodzić, ale gdyby zrezygnowała, jej drużyna zostałaby zdyskwalifikowana.
Jej ekipa nie mogła już bowiem zgłosić zmiany, bowiem wcześniej to... Martynova zastąpiła Adeline Zagidullinę! Sytuacja była zatem dramatyczna.
ZOBACZ WIDEO: Polskie wioślarki w doskonałych humorach! "Może ktoś nam przemyci sake"Efekt okazał się znakomity i sprawił, że ból i cierpienie chociaż na chwilę odeszły w zapomnienie. Na chwilę, bowiem Rosjanka po wszystkim nie była w stanie chodzić. "Po ceremonii wręczenia Marta Martyanova była praktycznie niesiona. Była w stanie 'chodzić' jedynie na jednej nodze" - opisano sytuację w oświadczeniu, które znalazło się też m.in. na mediach społecznościowych.
Obiekt opuściła wywieziona na wózku zalana łzami. "Dosłownie upadła na wózek ze łzami w oczach. Nie miała już siły, by znieść ból. Nie mogła nadepnąć na kontuzjowaną nogę. W tym stanie walczyła w finale" - dodano.
Swoją postawą zasłużyła na wielki szacunek nie tylko swoich reprezentacyjnych koleżanek, ale i całego narodu. "Nie ma słów i epitetów, by oddać hołd jej bohaterstwu. Wymaga to bezwarunkowego uznania w całym kraju i głębokiego ukłonu do jej stóp. Zwykli ludzie nie mogliby tego wytrzymać" - zakończono.
Zobacz także:
Chwile grozy w Tokio! Zapalił się autobus z Polakami na pokładzie
Jest reakcja prezydenta na zarzuty Tomasza Lisa. Sprawdź, co zrobił Andrzej Duda