[b]
Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty[/b]
Gdy na Halowych Mistrzostwach Świata w Birmingham polska sztafeta mężczyzn 4x400 metrów sensacyjnie pokonała Amerykanów i zdobyła złoty medal, bijąc przy okazji rekord świata, był to szok nie tylko dla nas, ale także dla reprezentantów USA.
Później nasi sprinterzy ujawniali, że rywale zachowali się wobec nich bardzo niekulturalnie i nie tylko nie pogratulowali naszym, ale nawet nie chcieli wejść na podium podczas ceremonii medalowej.
Karol Zalewski, który był członkiem tamtej sztafety i jest w niej teraz, ujawnił, że w Tokio wyglądało to zupełnie inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
- Przyznam szczerze, że miałem z tyłu głowy to, co wydarzyło się wtedy w Birmingham. Wtedy Amerykanie spuścili głowy, nie potraktowali nas poważnie. Dzisiaj wyglądało to już zupełnie inaczej, pogratulowali nam. Chyba się czegoś nauczyli po tamtej lekcji - ujawnił Polak.
Przypomnijmy, że faworyzowana sztafeta USA zajęła w sobotnim finale "dopiero" trzecie miejsce, dając się wyprzedzić jeszcze Dominikanie.
Dla Biało-Czerwonych to pierwszy medal w biegowej konkurencji lekkoatletycznej na igrzyskach olimpijskich od 1980 roku. Wtedy po raz ostatni na podium stała sztafeta męska 4x100 m oraz Bronisław Malinowski w biegu na 3000 m z przeszkodami.
To pomogło Polakom w zdobyciu złota w Tokio. Czytaj więcej--->>>