0:3 z Brazylią, 2:3 z Włochami, 0:3 z Rosją, 0:3 z USA - od 2004 do 2016 roku takimi wynikami kończyły się olimpijskie ćwierćfinały. Od kiedy na igrzyskach rozgrywa się fazę play-off, polscy siatkarze nigdy nie wygrali meczu o wejście do strefy medalowej.
W Tokio to się miało zmienić. Selekcjoner Biało-Czerwonych Vital Heynen przed wylotem do Japonii mówił, że jego zespół jedzie na igrzyska w jednym celu - wygrać ćwierćfinał. Cały okres przygotowawczy podporządkował temu, by jego zespół 3 sierpnia był w szczytowej formie.
Mecze w fazie grupowej pokazywały, że dyspozycja Polaków idzie w górę, ale to samo można było powiedzieć o Francuzach, którzy po słabym początku najpierw ograli Rosję (3:1), a potem jak równy z równym bili się z Brazylią (2:3).
ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany medal dla Polaka w Tokio. "Już nie będzie kłótni w domu"
Francja zawsze była dla naszej drużyny trudnym i niewygodnym przeciwnikiem, zwłaszcza gdy dobrze grał Earvin N'Gapeth. To jego przed wtorkowym starciem obawialiśmy się najbardziej. Ale tak samo jak my zastanawialiśmy się, co pokaże tyleż genialny, co chimeryczny i wybuchowy francuski gwiazdor, tak nasi rywale musieli myśleć o tym, co pokażą Wilfredo Leon, Bartosz Kurek i wracający do zdrowia po urazie pleców Michał Kubiak.
Na początku meczu najwięcej pokazywał Leon. Kiedy po niezłym starcie Francuzów wszedł w pole zagrywki, został tam na dłuższą chwilę i z wyniku 3:5 zrobiło się 8:5 dla Polski. Rywale zmniejszyli straty, gdy N'Gapeth pojedynczym blokiem złapał Kurka, ale chwilę później biało-czerwona drużyna znów zdobyła serię punktów. Potężne serwisy naszego atakującego, kapitalne obrony Kubiaka, znakomita skuteczność Leona w kontrataku i w krótkim czasie z 12:11 zrobiło się 17:11.
Tyle że tak szybko, jak mistrzowie świata zbudowali wysokie prowadzenie, tak szybko je stracili. Problemy z przyjęciem zagrywki rezerwowego Antoine'a Brizarda sprawiły, że z bezpiecznych sześciu przewaga stopniała do zaledwie jednego punktu (18:17).
To zwiastowało nerwową końcówkę, ale na szczęście zanim do niej doszło, rywale dwa razy z rzędu wpadli w siatkę, próbując zablokować naszych zawodników i bufor bezpieczeństwa po naszej stronie powiększył się do czterech punktów (21:17). Tym razem zawodnicy trenera Heynena utrzymali prowadzenie. W ostatniej akcji seta obronili atak N'Gapetha, Kubiak wystawił na prawe skrzydło praktycznie rzucając się na parkiet, a Kurek zaatakował w dziewiąty metr i skończyło się na 25:21 dla Polski.
W drugiej partii to nasz zespół zaczął od prowadzenia, ale w kolejnych akcjach do głosu doszli Francuzi, którzy lepiej od Polaków spisywali się w bloku. Zwłaszcza na środku siatki, gdzie Barthelemy Chinenyeze i Nicolas Le Goff nie pozwalali kończyć akcji Mateuszowi Bieńkowi oraz Jakubowi Kochanowskiemu.
"Trójkolorowi" najpierw prowadzili różnicą dwóch punktów (10:8, 14:12), potem przez chwilę był remis, ale w końcową fazę seta znów to nasi rywale wchodzili z niewielką przewagą (19:17). A kiedy Aleksander Śliwka nie trafił w boisko, było już 20:23. Na odrobienie strat zabrakło czasu oraz jakości i chwilę później w setach był już remis 1:1.
Już na początku trzeciej odsłony nieskutecznego Kubiaka na dobre zastąpił Śliwka, ale gracz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle też miał słabą wydajność w ataku. Na szczęście niemal w każdej sytuacji mogliśmy liczyć na grającego świetny mecz Kurka. Po jego mocnym i pewnym zbiciu Polacy prowadzili 7:4 i przez chwilę wydawało się, że wrócili na właściwe tory. Francuzi szybko jednak wyrównali (9:9) i znów zaczęło się nerwowe przeciąganie liny.
Akcja po akcji, powoli na swoją stronę przeciągali ją Biało-Czerwoni. Najpierw w aut zaatakował Trevor Clevenot, potem ten sam zawodnik dotknął barkiem siatki po swoim ataku, co czujnie wychwycił Heynen, i mistrzowie świata mieli trzy punkty przewagi (20:17). A kiedy wreszcie Polakom udało się zdobyć punkt blokiem, Bieniek zatrzymał atak z drugiej linii N'Gapetha, było 22:18 i trener Laurent Tillie poprosił o czas.
Krótka przerwa na żądanie francuskiego selekcjonera na szczęście nie wybiła polskiej drużyny z rytmu. Ostatnie akcje seta to bezkompromisowe ataki Leona, które dały zwycięstwo 25:21 i prowadzenie w meczu 2:1.
Seta numer cztery Biało-Czerwoni zaczęli znakomicie, bo od asa serwisowego Bieńka i długiej, pełnej efektownych obron wymiany, zakończonej punktowym zbiciem Leona (4:1). Cóż jednak z tego, skoro od stanu 7:4 Francuzi wygrali cztery akcje z rzędu, między innymi za sprawą nieskończonych ataków Śliwki, i to oni objęli nieznaczne prowadzenie.
Widząc słabą postawę Śliwki Heynen posłał na boisko kolejnego przyjmującego, jednak Kamil Semeniuk już w swoim pierwszym ataku wpadł we francuski blok. W kolejnej akcji naszych blokujących oszukał N'Gapeth i "Trójkolorowi" pierwszy raz w tym secie odskoczyli na więcej, niż jeden punkt (13:15).
W decydujących fragmentach tej partii to Francuzi pokazali więcej jakości. Atakowali bardzo skutecznie, nieźle przyjmowali, a od czasu do czasu dokładali punkty blokiem. Tak jak wtedy, gdy zatrzymali Semeniuka i powiększyli swoją przewagę do czterech punktów (18:22). Tego prowadzenia już nie zmarnowali. W ostatniej akcji seta punkt zdobył Jean Patry (25:21) i o awansie do olimpijskiego półfinału decydował tie-break.
Już na jego początku N'Gapeth skończył kontrę uderzeniem z drugiej linii, po wybronionym ataku Piotra Nowakowskiego po ciasnym skosie zmieścił się Clevenot i przy wyniku 2:5 Heynen poprosił o przerwę. Nic ona jednak nie zmieniła, bo to Francuzi byli w piątej partii na fali. Świetnie czytali grę naszego zespołu, podbijali kolejne ataki i zamieniali je w skuteczne kontry. Prowadzili 9:4 i 11:6, a na boisku nic nie wskazywało na zmianę obrazu gry. Skończyło się na wysokim i pewnym zwycięstwie francuskiej ekipy 15:9.
Turniej, w którym w końcu mieliśmy przełamać klątwę ćwierćfinału i zagrać o medale, zakończył się dla nas tak, jak cztery poprzednie igrzyska. To ogromne rozczarowanie, bo do Tokio jechaliśmy jako główny faworyt turnieju obok Brazylii.
Półfinały, już bez polskiej drużyny, zostaną rozegrane w czwartek. Francuzi zmierzą się w nich z reprezentacją Argentyny. Drugą parę tworzą Brazylijczycy i Rosjanie.
Olimpijski turniej siatkarzy, 1/4 finału
Polska - Francja 2:3 (25:21, 22:25, 25:21, 21:25, 9:15)
Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Piotr Nowakowski.
Francja: Benjamin Toniutti, Jean Patry, Earvin N'Gapeth, Trevor Clevenot, Barthelemy Chinenyeze, Nicolas Le Goff, Jenia Grebennikov (libero) oraz Antoine Brizard, Stephane Boyer, Kevin Tillie, Yacine Louati.
Czytaj także:
Tokio 2020. Anita Włodarczyk w euforii. "Królowa wróciła"
Tokio 2020. Piotr Lisek gorzko o swoim wyniku. "Niedosyt jest"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)