Ostatnie dwa lata nie układały się po myśli Anity Włodarczyk. Problemy zdrowotne sprawiły, że na nowo musiała budować formę. A sezon 2021 nie wskazywał na to, aby była faworytką do złota igrzysk w Tokio.
Tymczasem Polka znów zbudowała wielką dyspozycję i nie miała sobie równych we wtorkowym finale. Po dalekich i regularnych rzutach sięgnęła po trzecie w karierze złoto olimpijskie.
- Nie dowierzam. To, co dziś zrobiłam, jest spełnieniem moich marzeń. Królowa wróciła po dwóch ciężkich latach. To coś niesamowitego, bo wiele osób już mnie skreśliło, a ja z optymizmem patrzyłam w przyszłość - powiedziała przed kamerami TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
Chwilę później odniosła się do przebiegu wtorkowego finału. - Miałam fajne rzuty rozgrzewkowe. Później źle zaczęłam i standardowo z rzutu na rzut się poprawiałam - opisała. A następnie podziękowała wszystkim, dzięki którym po raz trzeci osiągnęła wielki sukces olimpijski.
- Jeszcze raz proszę pracodawców, aby usprawiedliwili swoich pracowników, którzy kibicowali mi na igrzyskach - zakończyła z humorem.
Czytaj także:
- Tokio 2020. Wszyscy przecierają oczy ze zdumienia. Zobacz niesamowity rekord świata [WIDEO]
- Tokio 2020. Sensacja! Świetne wieści dla Marii Andrejczyk