W czwartek odbyły się eliminacje w skoku wzwyż pań na igrzyskach w Tokio. Jedyną reprezentantką Biało-Czerwonych w tej konkurencji była Kamila Lićwinko. Żeby awansować do finału trzeba było osiągnąć minimum kwalifikacyjne, które wynosiło 1,95 lub znaleźć się w gronie dwunastu najlepszych zawodniczek.
Lićwinko świetnie rozpoczęła rywalizację. Odpuściła skok na 1,83m, a w pierwszej próbie zaliczyła 1,86. Na kolejnej wysokości miała jednak problemy, strąciła pierwszą próbę na 1,90. W drugiej jednak pokonała poprzeczkę i wciąż walczyła o awans do finału.
Pierwsza próba na 1,93 nie poszła jednak po myśli naszej reprezentantki. Jednak Lićwinko w drugiej się poprawiła, oddała znakomity skok, co pozwoliło jej zaliczyć wysokość. Na 1,95m, które dawało automatyczną kwalifikację, także premierowa próba nie była udana. Ponownie jednak drugi skok był wyśmienity. Polka pokonała 1,95m z całkiem sporym przewyższeniem, czym zapewniła sobie awans do finału.
Wysokość 195cm osiągnęło jednak aż 14 zawodniczek i to właśnie tyle lekkoatletek powalczy o medale. Finał odbędzie się już w sobotę, 7 sierpnia, o godz. 12:35 czasu polskiego.
Czytaj więcej:
Tokio 2020. Zdobył z Polską mistrzostwo świata. "Polska - Francja to byłby piękny finał"
Tokio 2020. Polska sztafeta 4x100 bez finału. Niewiele zabrakło
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"