Pierwszy półfinał igrzysk w Tokio zapowiadał się niezwykle interesująco. W nim Brazylijczycy zmierzyli się z reprezentantami ROC. Te drużyny mierzyły się już ze sobą w grupie. Wtedy lepsi okazali się zawodnicy Sbornej, którzy ograli Canarinhos bez straty seta.
Początek pierwszego półfinału był bardzo zacięty. Wprawdzie zawodnicy z Ameryki Południowej odskoczyli na dwa punkty, lecz ich przeciwnicy bez większych problemów wyrównali. Później jednak uwidoczniła się przewaga Canarinhos. Brazylijczycy znakomicie prezentowali się w polu serwisowym oraz w bloku (19:14). Canarinhos nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa w pierwszej partii.
Jednak reprezentanci ROC pozbierali się po nieudanej premierowej odsłonie. Wykorzystali niedokładności w grze Brazylijczyków, którzy nie mogli skończyć ataku. Po ataku Jegora Kluki prowadzili już 10:5. Sborna wywierała ogromną presję swoją zagrywką, dzięki czemu powiększyli przewagę do siedmiu punktów. Brazylijczycy rzucili się do walki, za sprawą zagrywek Leala odrobili część strat. Jednak przewaga ROC okazała się zbyt duża i to oni zwyciężyli 25:21.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. "Anita mogła już nie trenować". Wszystko ułożyło się idealnie dla polskiej mistrzyni
Na początku trzeciej partii oglądaliśmy wymianę ciosów. Obie drużyny wymieniały się prowadzeniem. To Canarinhos jednak zdecydowanie lepiej zagrywali i atakowali, co dało im trzy "oczka" zaliczki. Zawodnicy prowadzeni przez Tuomasa Sammelvuo nie byli w stanie skończyć pierwszej akcji, co tylko napędzało grę Brazylijczyków. Ci pewnie wykorzystywali kontry i wygrywali już 20:12.
Jednak Rosjanie pokazali charakter. Świetną zmianę na przyjęciu dał Jarosław Podleśny, a wybornie blokował Iwan Jakowlew. Dokonali spektakularnej pogoni i wyrównali (23:23). Piłkę setową dał im atak Maksima Michajłowa, ale Leal przedłużył losy seta uderzeniem z lewej flanki. Iljas Kurkajew rozstrzygnął partię na stronę Rosjan skutecznym blokiem (26:24).
Mimo przegranej w praktycznie wygranym secie Canarinhos lepiej otworzyli czwartą odsłonę, bo od dwupunktowego prowadzenia. Później jednak włączył się do gry Michajłow i ROC odskoczył na dwa "oczka". Powiększyli jeszcze przewagę za sprawą asa Pawła Pankowa. Canarinhos nie składali broni, słynne zagranie Bruno Rezende do Lucasa Saatkampa znowu dało o sobie znać i na tablicy wyników widniał remis (18:18).
W końcówce atak w aut wyrzucił Wallace De Souza, a zatrzymany został Douglas. Zawodnicy ROC mieli dwie piłki meczowe. Drugą z nich wykorzystał atakiem Jegor Kluka. W finale podopieczni Tuomasa Sammelvuo zmierzą się ze zwycięzcą meczu Francja-Argentyna.
Brazylia - ROC 1:3 (25:18, 21:25, 24:26, 23:25)
Brazylia: Bruno, Wallace, Leal, Mauricio, Lucas, Lucarelli, Tahles (libero) oraz Alan, Mauricio Borges, Douglas, Isac
ROC: Wolwicz, Wołkow, Jakowlew, Michajłow, Kluka, Kobzar, Gołubiew (libero) oraz Podleśny, Kurkajew Pankow,
Czytaj więcej:
Tokio 2020. Zdobył z Polską mistrzostwo świata. "Polska - Francja to byłby piękny finał"
Tokio 2020. Polka szybka jak błyskawica! Ale o finał drżała do końca