Tokio 2020. Przeobrazili się w potwora. Australijczycy z nieba do piekła

PAP/EPA / KIYOSHI OTA / Na zdjęciu: mecz Australia - USA
PAP/EPA / KIYOSHI OTA / Na zdjęciu: mecz Australia - USA

Niesamowitą metamorfozę przeszli w trakcie olimpijskiego półfinału koszykarze reprezentacji USA. To dzięki niej zameldowali się w wielkim finale igrzysk w Tokio.

Amerykanie zagrają podczas Tokio 2020 o swój czwarty kolejny złoty medal olimpijski. W półfinale ograli Australijczyków 97:78. Początek jednak nie wskazywał na tak pewny i wysoki triumf.

Rywale, którzy w Japonii do półfinału nie zaznali goryczy porażki, rozpoczęli doskonale - w połowie drugiej kwarty prowadzili nawet 41:26. I wtedy zbudził się potwór.

Podopieczni Gregga Popovicha w końcu zaczęli bronić i trafiać. Jeszcze przed przerwą zniwelowali straty do trzech "oczek", a po zmianie stron zrobili miazgę.

ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"

Nie do zatrzymania był Kevin Durant, zaczęły wpadać rzuty z dystansu, a dodatkowo Australijczycy nie byli w stanie sforsować amerykańskiego defensywy. Efekt? 32:10 w trzeciej kwarcie dla USA. Ten fragment meczu okazał się kluczowy. Patty Mills z kolegami nie byli już w stanie wrócić i musieli pożegnać się z marzeniami o złocie.

Durant finalnie miał 23 punkty, Devin Booker 20. Amerykanie pokazali wielką moc, a ich 15-minutowy koncert to najlepsza koszykówka, jaką widzieliśmy podczas turnieju olimpijskiego w Tokio.

W sobotnim finale rywalem Amerykanów będzie triumfator drugiego półfinału, w którym Francuzi zmierzą się ze Słoweńcami. Te drużyny w Tokio jeszcze nie przegrały.

USA - Australia 97:78 (18:24, 24:21, 32:10, 23:23)
(Kevin Durant 23, Devin Booker 20, Jrue Holiday 11, Khris Middleton 11 - Patty Mills 15, Dante Exum 14, Jock Landale 11)

Zobacz także:
Wielka przebudowa w San Antonio Spurs. Największe gwiazdy opuściły klub
Carmelo Anthony i LeBron James w jednym zespole!

Komentarze (0)