Dawid Góra: Ten obrazek mówi wszystko. To jeden z symboli tych igrzysk [Opinia]

Instagram / Na zdjęciu: Katarzyna Zillmann
Instagram / Na zdjęciu: Katarzyna Zillmann

30 lipca Zofia Klepacka wrzuciła na Facebooka jedno zdjęcie, które powinno na zawsze zamknąć ideologiczne pseudodyskusje, którymi na moment nadwątlono piękny obraz sportowych igrzysk. Razem z Katarzyną Zillmann stanęły na wysokości zadania.

Klepacka - sportsmenka prawicy. Zillmann - przez swoją orientację seksualną sportsmenka lewicy. Ten sztuczny obraz uformował się z oparów absurdu politycznych debat przy okazji olimpijskiej walki o medale.

- Dziękujemy wszystkim kibicom, mężom, rodzinom, znajomym, którzy dzisiaj wstali... - wyliczała Maria Sajdak po wywalczeniu srebrnego medalu w Tokio. Po chwili mikrofon wzięła Zillmann: - I dziewczynom - dodała wioślarka.

To wystarczyło, aby w sieci wybuchła burza. Choć, jak sama twierdzi, wcześniej nie kryła się ze swoją orientacją. A więc nie był to swoisty comming out.

- Wydawało mi się, że nigdy nie byłam ukryta w szafie, a tu się okazuje, że trzeba z niej wyjść tak oficjalnie. Czułam potrzebę mówienia o swojej orientacji, ale chyba do tej pory mój głos nie był dostatecznie głośny - powiedziała w rozmowie z Grzegorzem Wojnarowskim dla WP SportoweFakty.

Oczywiście pojawiło się mnóstwo głosów w komentarzach, które niejednokrotnie nawoływały wręcz do ukarania srebrnej wioślarki za mieszanie ideologii ze sportem. Choć, jak się można domyślić, nic takiego nie nastąpiło. Zresztą, umówmy się raz na zawsze - hejt nie jest tym, co powinno podlegać komentarzom. Więc pomińmy to.

Jednak w dyskursie publicznym, szczególnie wśród polityków, tematy ideologiczne stanowią lwią część debat. Zdarza się, że są wręcz sztucznie wypychane na mainstreamowy front, aby przykryć to, co na co dzień dotyka większości z nas - problemy gospodarcze, kwestie związane z edukacją, kulturą itd. A my dajemy się wciągnąć w wykreowaną grę niemal nieświadomie biorąc w niej udział.

Tymczasem świat jest zróżnicowany. Nieważne czy chodzi o kolor skóry, wyznanie, orientację albo płeć. Dlatego tak istotnym jest, aby od uporczywego antagonizowania się oderwać. Wydrzeć wręcz czczej polemice, która nie ma celu. Jej efektem jest kłótnia, a ta nigdy nie prowadzi do konstruktywnych wniosków. Po co więc ją prowadzić?

A oderwać się od ideologicznych sporów pomaga sport. Tam liczą się niezwykle sprecyzowane umiejętności, od których zależy powodzenie w konkretnych dyscyplinach. I nie mam na myśli tylko siły mięśni. Na sukces tak samo przecież składają się konsekwencja, upór, psychika i wreszcie koordynacja tych wszystkich przymiotów.

I kto by przypuszczał, że odpowiedzią na przerzucanie się inwektywami skrajnie lewej i skrajnie prawej strony będą same bohaterki zamieszania. Zdjęcie, które wrzuciła na swojego Facebooka Zofia Klepacka wyjaśnia wartość sportu w sposób tak skrótowy, jak tylko się da. Ale celny.

Komuniści, swoim zamordyzmem, nie tak przecież dawno podzielili igrzyska na lepsze i gorsze (choć wiem, że to inny kaliber). Te, w których warto startować (Moskwa 1980 - zbojkotowane przez kraje Zachodu) i te, w których startować się nie powinno (Los Angeles 1984 - zbojkotowane przez Blok Wschodni). Nie dajmy się znów wciągnąć w głupią grę. Bo zawody sportowe są jedynym momentem, kiedy to, co bardziej przyziemne, może zejść na drugi plan.

Sport ma łączyć, nie dzielić.

ZOBACZ WIDEO: Umiarkowane zadowolenie z występu Polaków na igrzyskach. "Trzeba mierzyć jeszcze wyżej"

Źródło artykułu: