Przybył na metę ostatni. Takiego zachowania później nikt się nie spodziewał

YouTube / Eurosport / Na zdjęciu: Claudio Villanueva Flores
YouTube / Eurosport / Na zdjęciu: Claudio Villanueva Flores

Okazuje się, że w chodzie na 50 km mężczyzn swój wielki moment miał nie tylko zwycięzca Dawid Tomala, ale też... ostatni uczestnik wyścigu. Mimo że zajęło mu to... prawie pięć godzin!

Polak Dawid Tomala sprawił jedną z największych niespodzianek podczas igrzysk olimpijskich Tokio 2020. Polski lekkoatleta zdobył złoty medal w chodzie na 50 kilometrów.

Polak na mecie wyprzedził o ponad pół minuty Niemca Jonathana Hilberta oraz o niespełna minutę Kanadyjczyka Evana Dunfee. W okolicach 30. kilometra ruszył do przodu i to się opłaciło. W ten sposób zyskał sobie przewagę, której rywale nie zdołali już zniwelować.

Okazuje się, że w Sapporo (tam odbywał się chód na 50 km) swoje momenty chwały miał nie tylko Dawid Tomala, ale także... ostatni uczestnik wyścigu, Claudio Villanueva Flores.

Ekwadorczyk na pokonanie tego dystansu potrzebował prawie pięciu godzin, wyścig zaliczył ponad godzinę po Polaku Tomali. Flores oszalał z radości, gdy minął linię mety. Podniósł ręce w geście triumfu i zaczął wiwatować. Zawodnik zalał się także łzami, nie mógł uwierzyć, że udało mu się ukończyć chód na 50 km.

"Wzruszający moment", "to jest przykład potęgi ludzkiej woli, gratulacje dla niego" - piszą wzruszeni kibice na Twitterze.

Zobacz, jak Ekwadorczyk pokonał linię mety:

- Niesamowite! Był niczym Robert Korzeniowski. Dawid Tomala mistrzem olimpijskim w chodzie!
- Światowe media komentują sukces Dawida Tomali. "Oszołomił rywali"

ZOBACZ WIDEO: Pogoda nie pomagała podczas igrzysk w Tokio. "Wielkie imprezy często są rozgrywane w ciężkich warunkach"

Źródło artykułu: