Pomimo zagrożenia koronawirusem MKOl po raz kolejny zapewnił, że tegoroczne igrzyska w Tokio odbędą się zgodnie z planem. Co więcej, zaapelowano do zawodników, aby ci - w miarę możliwości - kontynuowali swoje przygotowania.
Tymczasem przekładane są największe imprezy - Euro i Copa America odbędą się dopiero za rok, z opóźnieniem ma ruszyć chociażby sezon lekkoatletyczny. Decyzja o przeprowadzeniu igrzysk w terminie nie spodobała się brytyjskim sportowcom.
"Na jakiej planecie?" - grzmiała na Twitterze Lily Partridge, zwyciężczyni londyńskiego maratonu. - "MKOl kolejny raz nie zastanawia się nad sportowcami. Stara się tylko zadowolić sponsorów i napchać swoje kieszenie" - dodała.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
"Ponad 43 proc. zawodników nie uzyskało kwalifikacji, wszystkie wydarzenia są anulowane/przełożone... Ludzie dosłownie umierają" - kontynuowała Partridge.
"Jak, u licha, mamy dalej przygotowywać się najlepiej jak potrafimy? Czy ktoś podzieli się ze mną, gdzie możemy teraz startować, żeby uzyskać minimum?" - skomentowała Jess Judd specjalizująca się w biegach średnich.
Rację Brytyjkom przyznała także mistrzyni olimpijska w skoku o tyczce Ekaterini Stefanidi. "Nie chodzi o to, jak będzie za cztery miesiące. Chodzi o to, jak się mają sprawy teraz. MKOl chce, abyśmy codziennie ryzykowali naszym zdrowiem, zdrowiem naszej rodziny i zdrowiem publicznym? Narażacie nas na niebezpieczeństwo teraz" - skomentowała Greczynka.
Guy Learmonth, brytyjski biegacz na 800 m, wezwał MKOl do zdecydowanego działania poprzez przełożenie igrzysk na inny termin. Te mają się odbyć w dniach 24 lipca - 9 sierpnia.
Czytaj także:
- Anita Włodarczyk o igrzyskach: Siedzimy na bombie. Nie wiadomo, kiedy wybuchnie
- Siatkówka. Dorota Świeniewicz: "Igrzyska powinny być przełożone w czasie"