Uczestnicy wyścigu Swiss Ultra mieli do pokonania dystans 10-krotnego IronMana (38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze i 422 km biegu). To jeden z najbardziej wymagających zawodów triathlonowych na świecie.
Jako trzeci linię mety minął Adrian Kostera. Potrzebował na to 189 godzin, 55 minut i 20 sekund. Do zwycięzcy Kennetha Vanthuyne'a stracił ponad 7 godzin. Triumfator dostał premię w wysokości tysiąca euro, a Polak otrzymał od organizatorów 400 euro nagrody.
Dodajmy, że wpisowe wynosiło 3300 euro, czyli w przeliczeniu blisko 16 tysięcy złotych. Nagroda to nieco ponad 1900 złotych. Kostera odniósł się w mediach społecznościowych do tematu premii dla zawodników, a także negatywnych komentarzy dotyczących wynagrodzenia po morderczym wysiłku.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski wrócił do korzeni! Tylko spójrz na to
- Bardzo niefajne jest, kiedy pojawiają się komentarze, że nagroda 1000 euro jest śmieszna. To jest organizacja non profit. Znam wszystkich tych ludzi. Oni co roku zastanawiają się, czy to w ogóle organizować, bo nic się na tym nie zarabia, a poświęca się na to ogrom czasu - powiedział Kostera.
W filmie opublikowanym na Facebooku pokazał, jak wygląda zaplecze przygotowane przez organizatorów. Zwrócił uwagę choćby na czystość w toaletach i zaprezentował to fanom.
- Te toalety są codziennie sprzątane. Jest pachnąco i nie jest tak, jak na innych imprezach, że strach wejść. Nasze wpisowe na coś idzie i to widać. Mamy stały bufet, do każdego namiotu podłączona jest elektryka. Żaden uczestników nawet przez chwilę nie pomyślał, że nagrody są za małe. Nikt nie oczekiwał żadnej nagrody - dodał Kostera.
Czytaj także:
Ale numer. Polak biegnie w klapkach po medal mistrzostw świata
Karaś zdradza. "Zaczęła lecieć ropa, więc wezwaliśmy karetkę"