[tag=69194]
Robert Karaś[/tag] nie chce wypowiadać się dla mediów, ale wyjątek zrobił dla swojego sponsora i to właśnie w programie "Jazda z Wujaszkiem” zamieszczonym na kanale Olimp Sport Nutrition opowiedział o nietypowej rywalizacji, konflikcie z Adrianem Kosterą i utrudnionych przygotowaniach do wielkiego wyzwania.
O odwołaniu walki w MMA
Moja kontuzja przed planowaną walką w MMA jest udokumentowana. Miałem trzy rezonanse, odwiedziłem dziewięciu fizjoterapeutów i trzech lekarzy, w tym jednego z KSW i każdy z nich stwierdził, że z taką kontuzją nie mogę walczyć. Na to wszystko są dokumenty, a jak ktoś będzie chciał, to mogę mu wysłać. Przypuszczam, że gdybym teraz zrobiłbym rezonans, to okazałoby się, że ta kontuzja nie jest zaleczona. Wszystko dlatego, że nie posłuchałem lekarzy i wróciłem do treningów. Zgodnie z zaleceniami w połowie sierpnia miałem wrócić do treningów, a nie startować w 10-krotnym IronManie.
O problemach zdrowotnych w 2022 roku
Chwilę potem, gdy w połowie lutego dowiedziałem się o walce, zachorowałem na koronawirusa i nie mogłem wrócić z Dubaju. Pierwszy trening miałem 8 marca i od tego czasu aż do połowy maja poświęciłem się MMA i nie robiłem żadnych treningów triathlonowych. Później złamałem wyrostek kolczysty, a do ćwiczeń próbowałem wrócić w połowie czerwca, ale ból okazał się silniejszy. Treningi były możliwe dopiero od lipca, ale potrwały zaledwie trzy tygodnie, bo później powiększył mi się guz w mosznie i nie mogłem nawet siedzieć na rowerze. Przeszedłem operację, po której znów musiałem odpoczywać 10 dni. Gdy wróciłem, do wyzwania w Busch zostało 10 dni, więc w sumie do tych zawodów trenowałem około czterech i pół tygodnia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
O bólu kręgosłupa
Ból kręgów odczuwam przy rotacyjnym ruchu i podnoszeniu cięższych rzeczy. Na wyścigu czułem, że mam słabszy kark, więc 500 kilometrów trasy rowerowej przejechałem z łokciem ułożonym na lemondce i podtrzymując dłonią brodę. Bez tego niedałbym rady utrzymać głowy w odpowiednim położeniu. Do dziś nie czuję dwóch palców. Przyznam, że wystartowałem w tych zawodach tylko po to, by ukrócić niektóre osoby, za brak szacunku do mojej osoby. To był mój pierwszy start w triathlonie, do którego praktycznie w ogóle się nie przygotowywałem.
O problemach urologicznych
Podczas lipcowych treningów guz na mosznie błyskawicznie powiększył się do rozmiarów 8 mm na 4 cm i uniemożliwiał normalne trenowanie. Jadąc na rowerze widziałem jak ten guz wystawał z pampersa kolarskiego. Lekarze podjęli decyzję o operacji.
O konflikcie z Adrianem Kosterą
Przed zawodami dostałem screena z odpowiedzią Adriana do jednego z fanów. Adrian napisał, że do Szwajcarii jedzie walczyć z innym zawodnikiem, a tak szczerze, to w ogóle nie wie, czy ja jestem dobrym zawodnikiem ultra. Chciałem pokazać mu swoją wartość, bo nie spodobał mi się brak szacunku. To głównie z tego powodu wystartowałem w tych zawodach. Szczerze mówiąc nigdy z nim nie rozmawiałem i nie interesowała mnie jego historia.
O problemach ze szwem
Poczułem to dopiero, gdy się zatrzymałem. Na siodle mnie bolało, ale gdy stawałem na pedałach, ból puszczał.
O użądleniach przez osy
Okazało się, że nie były to osy, tylko pszczoły, które miały swoje ule tuż przy trasie. Ja jestem uczulony na takie rzeczy, więc było po mnie widać. Trzy strzały dostałem pod kask, jedno pod powiekę, kilka w ręce i nogi.
O zmęczeniu podczas wyścigu
Jechałem najwolniej jak potrafiłem. Gdy zszedłem z roweru moje tętno wynosiło 89, a maksymalne moje tętno na odcinku kolarskim to 104. Wszystkie pętle jechałem bardzo równo i czułem się znakomicie. Średnia na rowerze wahała się pomiędzy 32-39 km/h, ale do tego dochodziły jeszcze krótkie przerwy. Nie byłem zmęczony i jestem przekonany, że byłbym bardziej zmęczony trenując do IronMana, czy dystansu olimpijskiego. Ci zawodnicy bardziej narażają swój organizm, trenując do odcinki, robiąc mordercze interwały. Mój trening jest w tlenie i jest bardzo przyjemny.
O interwencji lekarza
Początkowo byłem przekonany, że zabierają mnie karetką do szpitala i po kilku godzinach będę mógł wrócić na trasę wyścigu. Pani doktor nie wyraziła jednak zgody na powrót i wstrzyknęła mi leki przeciwbólowe, które były na liście substancji zakazanych.
O kosztach startu w Swiss Ultra Triathlonie
Przez ostatnie dwa miesiące przed zawodami wydałem na ten cel około 250 tysięcy złotych. Zrobiłem to po to, by wszystko mieć najwyższej jakości. W tym wyścigu wpisowe wynosiło prawie 17 tysięcy złotych. Śmieszą mnie komentarze, wynikające z zazdrości, w których ludzie wypominają mi, że ja miałem wszystko, a moi rywale praktycznie nic. Ja na to zapracowałem i wydałem te pieniądze z własnej kieszeni. Mam wrażenie, że traktują mnie jako gorszego, bo mam sponsorów. Kiedyś jak większość triathlonistów łączyłem starty z pracą w straży pożarnej oraz na basenie.
O kolejnym starcie
Zawsze marzyłem, by żyć ze sportu. Teraz zamierzam łączyć treningi triathlonowe z MMA. Być może będę trenować raz dziennie w MMA, a jeden, dwa triathlon. Chce być dobry w wielu dyscyplinach. Uprzedzając pytania, dzięki temu, że zacząłem trenować dłuższe dystanse, pieniądze zaczęły do mnie spływać. Po co trenuję ultra? No właśnie po to.
O startach w ultra triathlonach
Lubię ten ból. On mi daje wolność. Jestem do niego przyzwyczajony. Lubię widzieć na przykład, jak dużo leżę na lemondce i widzę, że reszta zawodników już musi siedzieć, bo nie jest w stanie już wytrzymać z kręgosłupem, z szyją i muszą wstawać do pozycji siedzącej. Ja mam taki talent, że potrafię długo wytrwać. Każdy myśli, że ultra to jest nie wiadomo jaki wysiłek, ale ja nie cierpię…
O starcie na MŚ IronMan na Hawajach
Raczej nie, bo jestem coraz starszy i raczej nie ma szans, bym zdołał jeszcze kiedyś wypełnić minimum na tę imprezę. Musiałbym dużo mocniej trenować, ale mam rodzinę i syna, a poza tym wiem, że nic by mi to nie dało. Nie miałbym lepiej niż mam teraz. Aby dostać się na MŚ trzeba poświęcić naprawdę dużo, a i tak nie wiadomo, czy to wszystko się uda. Kwestia startów w IronMan przypomina więc dyskusję o zmianie pracy na gorszą.
O tym, czy jest lepszy od zawodników startujących na "klasycznych" dystansach
Topowi zawodnicy z dystansu IronMana nie mieliby żadnego problemu ze zrobieniem w dobrym tempie podwójnego, potrójnego czy nawet 10-krotnego IronMana. To chodzi tylko o to, jaką mają psychikę. Nie robią jednak tego, bo na zawodach IronMana zarabiają dużo lepiej. W ultra trzeba zapłacić duże pieniądze za sam start, a nagrody są minimalne. Oni wolą zgarniać nagrody w IronManie, a ja mam lepsze pieniądze z kontraktu jako zawodnik ultra. Jeśli jednak chcieliby przejść na ultra, to robiliby bardzo dobre wyniki.
Czytaj więcej:
Nowy cel Adriana Kostery
Był trzeci w morderczym wyścigu, ale zarobił śmieszne pieniądze