Odniosła sukces w konkursie miss. A potem została mistrzynią świata w... trójboju siłowym!

Instagram / Na zdjęciu: Adrianna Borowczyk
Instagram / Na zdjęciu: Adrianna Borowczyk

Za triumf w mistrzostwach świata początkowo dostała... ręcznik, saszetkę i notes. Nauczycielka w szkole namawiała jej ojca, aby córka zrezygnowała z kariery siłaczki. Ada Borowczyk łamie stereotypy i zadziwia na każdym etapie sportowej kariery.

W tym artykule dowiesz się o:

19-latka jest trójboistką siłową, zawodniczką Stowarzyszenia "Sportatut" Krobia i reprezentantką Polski. Na jej dyscyplinę składa się przysiad ze sztangą, wyciskanie na leżąco i martwy ciąg - podnoszenie ciężaru z ziemi. Podczas mistrzostw świata do lat 18 nie miała sobie równych i osiągnęła sportowy szczyt - tytuł najlepszej zawodniczki globu. Wcześniej, aby złamać stereotyp siłaczki, uczestniczyła w konkursie piękności i doszła do półfinału rywalizacji nastolatek w Wielkopolsce.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Konkurs miss i zawody trójboju siłowego - co jest ci bliższe?

Adrianna Borowczyk: Zdecydowanie trójbój. W konkursie miss wzięłam udział jednorazowo i to jakieś trzy lata temu.

ZOBACZ WIDEO Pudzianowski zmierzy się z kolejną legendą KSW?! "Nie boi się"

Nie korciło znowu?

Były takie momenty, ale stwierdziłam, że to nie dla mnie. Kiedy wystartowałam w konkursie piękności, miałam za sobą już dwa lata profesjonalnych treningów. W pełni świadomie postawiłam na trójbój.

Mówimy o dwóch skrajnościach.

To prawda. Często, kiedy ktoś nie widział mnie na żywo, twierdził, że miał inne wyobrażenie. Często słyszałam: "Nie sądziłem, że jesteś taka chuda!". Określenia "chuda" nie lubię, ale zawodniczki i zawodników trójboju siłowego wyobrażamy sobie niemal wyłącznie jako potężnych mężczyzn z wystającym brzuchem.

Co sprawiło, że dziewczyna o nieprzeciętnej urodzie zdecydowała się na sport siłowy?

To był przypadek. Pięć lat temu umówiłam się z kolegą na trening w siłowni. Miałam wtedy 14 lat, ważyłam 50 kg. Jak to zwykle bywa z dziewczynami, zaczęliśmy od nóg. Na ogół bowiem panie chcą mieć piękne nogi i pośladki. Kolega stwierdził, że zrobimy przysiady. Założył mi obciążenie 40 kg. Potem 50 i 60. Nie mógł się nadziwić, że ktoś, kto pierwszy raz jest na siłowni, potrafi dźwigać takie ciężary. Stwierdził, że to świetny wynik, bo mało która dziewczyna jest w stanie tyle podnieść bez wcześniejszego treningu. Zwłaszcza, że byłam bardzo młoda i ważyłam niewiele. Skończyło się na tym, że z obciążeniem 60 kg zrobiłam 10 przysiadów.

Ćwiczenia zauważył mój obecny trener. Podszedł do mnie i spytał, czy nie chciałabym poważnie potrenować i zacząć starty w zawodach. Tymczasem ja nawet nie wiedziałam, co to jest trójbój. Myślałam, że to będą same przysiady, a przecież jeszcze są dwie konkurencje.

Domyślam się, że szybko zdecydowałaś się posłuchać trenera.

Tak, to był styczeń. Po trzech miesiącach treningów w przysiadzie podniosłam 100 kg.

Czyli ogromną rolę odgrywają predyspozycje do tego sportu.

Można tak powiedzieć, ale nie da się ich ocenić na pierwszy rzut oka. Poza tym w trójboju dochodzi jeszcze kilka innych elementów. Mianowicie budowa ciała może pomagać lub przeszkadzać - ktoś z krótkimi rękami może podnieść więcej, ale to nie oznacza, że jest silniejszy. Czyli koniec końców zawsze najistotniejszy jest trening. Dlatego nigdy nie mówię, że mam wielki talent.

Zaczęłaś treningi bardzo wcześnie. To pomogło?

Sportowo? Tak. Gorzej z reakcjami otoczenia. Wielu ludzi podziwiało mnie za to, że w tak młodym wieku mam sprecyzowaną pasję, która uczy dyscypliny i systematyczności. Gdyby nie treningi, nie byłabym teraz taką osobą, jaką jestem. To mnie ukształtowało.

Z drugiej strony usłyszałam mnóstwo krytyki od ludzi, którzy nie znają się na tym sporcie. Wielokrotnie powtarzali, że będę jeździć na wózku po zabawie z takimi obciążeniami, że ten sport mnie zabije itd. Tymczasem trójbój jest mniej kontuzjogennym sportem niż piłka ręczna, a czasem nawet i piłka nożna.

Jak reagowali rodzice?

Jeśli mam być szczera, mama od początku nieźle znosiła moją pasję. Kibicowała mi, starała się wspierać. Choć zdarzyło się, że rodzice odwożący mnie na treningi, pewnego dnia stwierdzili, że dziś mnie nie odwiozą, bo trenuję zbyt wiele razy tygodniowo. Faktycznie, wtedy to już miał być szósty trening, więc dało się to zrozumieć.

Znacznie bardziej sceptyczny był tata. Zaczęło się od tego, że jedna z moich nauczycielek w gimnazjum zaczepiła go podczas wywiadówki i naopowiadała bzdur o moim sporcie. Stwierdziła, że na pewno stanie mi się krzywda i że to niedobre dla rozwoju nastolatki. Tata niezbyt dobrze to zniósł. Wreszcie stwierdził, że nie będę trenować trójboju. Kiedyś odbierał mnie z treningu, a ja pochwaliłam się, jaki wtedy ciężar podniosłam. Myślałam, że się ucieszy i mnie pochwali, a on zapytał: "Dlaczego tak dużo?!".

Ale postawiłaś na swoim.

Jasne, nadal trenowałam, a rodzice z biegiem czasu zauważyli, że to prawdziwa pasja, która nie zagraża mojemu zdrowiu bardziej niż inne sporty, które mogłabym uprawiać profesjonalnie. Nie tylko jeżdżą ze mną na zawody, ale biorą czynny udział w życiu naszego klubu. Kiedy zobaczyli moje pierwsze zwycięstwo na zawodach, bliżej poznali tajniki tego sportu, ich punkt widzenia się zmienił.

Mistrzostwo świata juniorów to największe osiągnięcie w twojej karierze?

Jak na razie tak. Zresztą w tym wieku niczego więcej osiągnąć już nie mogłam. To nie jest dyscyplina olimpijska, więc pozostają mi mistrzostwa świata.

Uważasz, że trójbój kiedyś będzie na igrzyskach?

Są wykonywane ruchy w tę stronę, ale to bardzo skomplikowane. Starania trwają już dość długo, więc trudno powiedzieć, czy mają szanse powodzenia.

Zanim igrzyska, przed tobą kolejne wielkie wyzwanie - mistrzostwa świata juniorów do lat 23.

Zawody przeniesiono z Ekwadoru do Turcji. Wcześniej była istotna impreza w Kazachstanie, ale nie pojechałam na nią ze względu na sytuacją polityczną na świecie. Zawody są porozrzucane po całej kuli ziemskiej. Miejscami ich rozgrywania były już Białoruś (choć te odwołano), Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Japonia.

Sama musisz ponosić koszty wyjazdów?

Czasem część kosztów pokrywała kadra. Nawet kiedy cena za wyjazd, zakwaterowanie i udział była naprawdę wysoka. Niestety teraz finansowanie się skończyło i sama muszę pokrywać wszelkie koszty. Kadra nie zwraca ani złotówki. Do tego istnieje przepis, który mówi, że dzień przed startem muszę zameldować się w hotelu wybranym przez kadrę. A to zazwyczaj hotele cztero- i pięciogwiazdkowe. W ten sposób koszty rosną.

Ale wybierasz się do Turcji?

Tak, choć trochę obawiam się tych mistrzostw, bo w Polsce mamy kategorię juniorską do lat 20. Tymczasem na świecie jest duży przeskok - z 19 lat na 23. A więc będę startować z dziewczynami starszymi o cztery lata, na ogół bardziej doświadczonymi i silniejszymi. Możliwe więc, że nie wrócę z wygraną, ale postaram się o podium. Nawet jeśli nie wyjdzie, to będzie dla mnie lekcja pokory i kolejne doświadczenie.

Jaki jest koszt udziału w zawodach?

Łączny koszt udziału w zawodach w Ekwadorze, razem z dojazdem i zakwaterowaniem, wyniósłby 30 tys. zł. W Turcji trochę mniej, ale nieznacznie. Najbliższe geograficznie międzynarodowe zawody odbywają się w czeskim Pilźnie. To kwestia ok. pięciu tys. zł.

Co ze sponsorami?

Nadal mam kilku, ale wielu się wycofało ze względu na ceny gazu i w ogóle - prowadzenia firmy. Część przedsiębiorstw upadło. Wiele pieniędzy nie udaje się uzbierać.

A nagrody?

Od gminy, w której mieszkam, za mistrzostwo świata juniorów otrzymałam ręcznik, saszetkę-nerkę i notes. Na szczęście, po mojej interwencji, władze przeprosiły i przyznały nagrodę w wysokości czterech tys. zł do podziału z trenerem. Kupiliśmy za to sprzęt, sobie zostawiłam 700 zł. Zdecydowanie było warto. Kiedyś mojego trenera zaczepiła kobieta, która stwierdziła, że dzięki mnie jej córka będzie otrzymywać od gminy stypendium za wyniki w szachach. Cieszę się, że przetarłam drogę do lepszego finansowania sportu w naszej gminie.

W przyszłości będziesz się utrzymywać z trójboju?

Nie. Mogę wykonywać zawód związany ze sportem i dbaniem o sylwetkę, ale sam trójbój to dyscyplina, do której cały czas się dokłada. Ale nie narzekam - taką wybrałam pasję i nic nie wskazuje na to, aby miała mi się znudzić.

Źródło artykułu: