Wielkie emocje w biegu łączonym na 30 kilometrów - złoto dla Marcusa Hellnera

Wyjątkowo ciekawy przebieg miał bieg łączony mężczyzn na dystansie 30 kilometrów. Przez długi czas zapowiadało się na złoty medal olimpijski Johana Olssona, jednak w końcówce Szwed został doścignięty i z wygranej mógł się cieszyć jego rodak Marcus Hellner. Polacy w tej konkurencji nie wystartowali.

Gdy na początku dekady Międzynarodowa Federacja Narciarska wprowadzała reformę biegów narciarskich polegającą na odstąpieniu od rozgrywania najdłuższych dystansów na 30 i 50 kilometrów tradycyjną metodą polegającą na wypuszczaniu zawodników na trasę co trzydzieści sekund i następnym porównywaniu ich czasów na rzecz konkurencji ze startu wspólnego, działacze nie przypuszczali zapewne, że taka zmiana będzie miała dwojakie skutki. Z jednej strony szczególnie w Niemczech biegi narciarskie zyskały nowych zwolenników, z drugiej zniechęcili się do nowej formuły zawodów liczni Skandynawowie, a na dodatek zdecydowana większość maratonów okazała się ciekawa tylko w końcówce, gdyż wcześniej przez znaczną część dystansu wszyscy faworyci biegli razem.

Tymczasem bieg łączony na 30 kilometrów w Vancouver (15 kilometrów stylem klasycznym + 15 kilometrów stylem dowolnym) mógł zadowolić nawet tych, którzy do startów masowych wciąż nie mogą się przekonać. Emocji było bowiem wreszcie co niemiara. Od 2002 roku, gdy bieg masowy po raz pierwszy zadebiutował na igrzyskach, tylko raz miała dotąd miejsce sytuacja, by z czołowej grupy jeden zawodnik zdecydował się na atak - postąpił tak w Salt Lake City Johan Muehlegg, który został jednak później zdyskwalifikowany za doping. W kolejnych latach dopiero na ostatnich kilometrach narciarze próbowali narzucić większe tempo, a wcześniej regułą był wspólny bieg wszystkich najlepszych, którzy unikali przedwczesnych ataków obawiając się niepotrzebnej utraty sił przy znikomej szansie na powodzenie takiej szarży.

Na trasach w Whistler kres takiej strategii położył Johan Olsson. Reprezentant Szwecji wkrótce po zmianie stylu postanowił spróbować szczęścia i zostawił rywali za swoimi plecami. Przewaga Olssona rosła stopniowo, jednak gdy do mety pozostawało już tylko siedem kilometrów, jego rywale tracili do niego aż dwadzieścia cztery sekundy. To, co tuż po ataku Szweda wydawało się mało prawdopodobne, nagle stało się całkiem realne, gdyż lider pewnie sunął naprzód, a w grupie pościgowej nikt nie narzucał odpowiednio wysokiego tempa.

Wreszcie na pościg zdecydował się Aleksander Legkow i śmiało można powiedzieć, że gdyby nie Rosjanin, Olsson byłby mistrzem olimpijskim. Legkow ruszył na tyle szybko, że zaliczka Szweda mającego w nogach już ponad dziesięć kilometrów samotnej ucieczki, zaczęła bardzo szybko maleć. Do Rosjanina dołączyli ponadto trzej kolejni zawodnicy i na ostatnim kilometrze sprawdził się scenariusz tak dobrze znany z wyścigów kolarskich - uciekinier będący tak blisko celu został doścignięty.

Już na stadionie prowadzenie objął drugi ze Szwedów Marcus Hellner i rozstrzygnął bieg na własną korzyść. 24-latek to jeden z najmłodszych zawodników w światowej czołówce. Jego mocną stroną jest zwłaszcza styl łyżwowy, więc gdy utrzymał się w gronie najlepszych w pierwszej części konkurencji, wiadomo było, że może być wysoko. Choć aż trudno w to uwierzyć, wygrana Hellnera jest pierwszym zwycięstwem Szweda na igrzyskach na dłuższym dystansie od … 1988 roku, gdy na 50 kilometrów w Calgary triumfował legendarny Gunde Svan. Po ponad dwudziestu latach Kanada okazała się więc znów szczęśliwa dla Szwecji (cztery lata temu zawodnicy z tego kraju zdobyli co prawda w Turynie dwa złote medale, jednak miało to miejsce w sprincie).

Za plecami Hellnera finiszował Tobias Angerer, dla którego jest to czwarty medal olimpijski w karierze, jednak dopiero drugi indywidualny. Na trzecim miejscu mimo zmęczenia sobotnią konkurencję ukończył wspomniany Johan Olsson, któremu udało się utrzymać medalową pozycję przed Legkowem. Rosjanin włożył w pościg za Szwedem tyle sił, że na finiszu nie był już w stanie pokonać go w bezpośredniej walce.

Po raz drugi klęskę ponieśli Norwegowie, których zabrakło w czołówce. Najlepszy z nich Petter Northug, wcześniej uznawany za głównego faworyta do złota, był dopiero jedenasty. Wiele radości swoim fanów sprawili za to gospodarze. W czołowej dziesiątce zmieścili się bowiem aż trzej Kanadyjczycy, co jest ich najlepszym wynikiem w całej historii olimpijskich startów.

Na starcie biegu łączonego zabrakło Polaków. Janusz Krężelok i Maciej Kreczmer szykują się już do drużynowego sprintu, który jest dla nich najważniejszą konkurencją.
Wyniki biegu łączonego:

MZawodnikKrajCzas
1 Marcus Hellner Szwecja 1:15:11,4
2 Tobias Angerer Niemcy +2,1
3 Johan Olsson Szwecja +2,8
4 Aleksander Legkow Rosja +4,0
5 Ivan Babikov Kanada +9,1
6 Jens Filbrich Niemcy +13,6
7 Lukas Bauer Czechy +13,8
8 George Grey Kanada +20,6
9 Alex Harvey Kanada +31,6
10 Anders Soedergren Szwecja +35,6
Komentarze (0)