- To największy okaz, jaki jezioro kiedykolwiek widziało - przyznał w rozmowie z mediami przedstawiciel stanowego Departamentu Parków i Dzikiej Przyrody.
To właśnie na ich profilu pojawiło się zdjęcie autora połowu z bohaterem całego zamieszania, czyli z rybą o nazwie niszczuka krokodyla.
Okaz miał ponad 2 metry długości i ważył 93 kg. Jak potężna był wystarczy spojrzeć na fotografię. Widać na niej, że jest zdecydowanie większy od osoby, która położyła się obok.
Po wszystkim niszczuka krokodyla została z powrotem wypuszczona do wody. I ta informacja okazała się najważniejsza dla komentujących post.
"Dziękuję za uwolnienie", "Kocham to, że puściliście ją wolno", "Doskonała robota, że puściliście ją wolno", "Jesteście niesamowici" - można przeczytać. Byli też jednak tacy, którzy stwierdzili, że po tej informacji... w wodach tego jeziora pływać już nie będą.
Niszczuka krokodyla jest największą pod - względem długości - słodkowodną rybą Ameryki Północnej. Może osiągać do trzech metrów długości ciała i masę do 160 kg.
Rekordowy połów tego gatunku ryby odnotowano w Missisipi. Rekordowe liczby to 2,6 metra i 148 kg.
Zobacz także:
Złowił prawdziwego giganta! Zdjęcie trafiło do sieci