Studenci z całej Polski zjechali do stolicy, aby rywalizować w dwóch kategoriach wagowych: lekkiej (kobiety do 59 kg, mężczyźni do 75 kg) i open. Politechnikę Gdańską reprezentowało 12 zawodników - trzy kobiety i dziewięciu mężczyzn. Jedną z kobiet była Barbara Grzmocińska, która wygrała na turnieju wszystko, co było do wygrania, a w klasyfikacji generalnej zostawiła w pokonanym polu nawet wielu mężczyzn. Prywatnie Basia to skromna, zawsze pozytywnie usposobiona dziewczyna, która kocha sport całym sercem i z przyjemnością odpowiedziała na parę pytań.
Barbara Grzmocińska (kat. open):
- 1. miejsce w kategorii Uczelni Technicznych
- 1. miejsce w klasyfikacji generalnej
Czas / 1000 m: 3:20:4 min (życiówka)
Arkadiusz Pawłowski: Jak zaczęła się twoja przygoda z ergowiosłami?
Barbara Grzmocińska
: - Wszystko ruszyło w zeszłym roku. Kilka dobrych miesięcy chodziłam już na treningi smoczych łodzi. W tym samym czasie koleżanka i kolega z drużyny zaproponowali udział w Akademickich Mistrzostwach Polski na Ergometrze Wioślarskim (szukali kobiet). Pomyślałam: "czemu nie?" i zjawiłam się na pierwszym treningu u trenera wioślarstwa Piotra Bulińskiego.
Jak rozwijało się twoje zainteresowanie tym sportem?
- Spędzałam mnóstwo czasu na ergometrze! Codziennie. Tak samo wyglądało to w tym roku. Muszę przyznać, że ta forma aktywności jest fenomenalna. Podczas treningu na ergometrze pracuje około 90 procent mięśni. Można się porządnie zmęczyć, człowiek czuje, że wykonał dobrą pracę. Oczywiście pod warunkiem, że wie się jak jeździć na ergo.
Ty wiedziałaś?
- Oczywiście, że nie (śmiech). Głowę daję, że do tej pory moja technika pozostawia wiele do życzenia.
Od razu zdałaś sobie sprawę, że to sport dla ciebie?
- Lubię wysiłek fizyczny i zmęczenie. Właściwie od małego mam kontakt ze sportem. Po zeszłorocznych AMP postanowiłam, że cały rok przepracuję na ergo tak, aby do tegorocznych być dosyć dobrze przygotowaną.
No i się udało.
- Tak! Jeden z większych sukcesów! Wspaniała nagroda za ciężką pracę. Nie do końca wierzyłam, że jestem w stanie osiągnąć taki rezultat. Myślę, że dla wszystkich ten wynik był zaskoczeniem, tym bardziej, że w wyścigach brały także udział dziewczyny na co dzień trenujące wioślarstwo. Jednak większość z nich dzień wcześniej miała długodystansowe zawody wioślarskie (8 km) i głównie pod nie się przygotowywały. Stąd też na pewno nie były w najwyższej możliwej formie.
Czy na swój sukces pracowałaś sama, czy ktoś ci w nim dopomógł?
- Oczywiście, że nie uczyniłam tego sama. Ja jestem tylko od "roboty". Piotr Buliński, trener wioślarstwa, a teraz także trener kadry narodowej mężczyzn wagi lekkiej, układał treningi na ergometr. Drugą ważną osobą jest mój trener z PG Smoków Północy, Jan Górczak. Odpowiedzialny jest za treningi siłowe i crossfit. Obu panom zawdzięczam dobrą formę. Bez fachowej pomocy na pewno nie byłoby tak dobrego przygotowania fizycznego.
Jakie są twoje plany na przyszłość związane z ergowiosłami?
- Niestety ergometr nie jest sportem "samoistnym". Jest dodatkiem do zawodów wioślarskich, zazwyczaj w sezonie zimowym, kiedy nie można zejść na wodę. Ale na pewno chciałabym wystartować w przyszłorocznych AMP i złamać czas 3:20:4, choć na pewno będzie to trudne. Poza tym co roku na przełomie listopada i grudnia organizowane są Gdańskie Ergowiosła, w których z drużyną PG Smoki Północy bierzemy udział w biegach sztafetowych.
Czym różni się wiosłowanie na maszynie od wiosłowania w wodzie, na żywo? Która z tych dyscyplin jest trudniejsza?
- Zdecydowanie typowe wioślarstwo. Nie jestem wioślarką, ale kilka razy byłam na wodzie. To ciężka praca. Samo skoordynowanie wszystkich elementów to nie lada wyczyn, nie mówiąc o wietrze i falach, które nie sprzyjają dobrym wynikom.
Reprezentujesz drużynę PG Smoki Północy. Czy w waszej ekipie jest więcej utalentowanych i dobrze rokujących zawodniczek i zawodników?
- Zdecydowanie tak. W tym roku oprócz mnie były jeszcze trzy osoby z PG Smoków Północy. Klaudia Kołakowska zajęła bardzo dobre 21. miejsce w klasyfikacji generalnej kobiet (kategoria open), Piotr Pękala stanął na podium w kategorii Uczelni Technicznych (2. miejsce), natomiast Mateusz Fryda był 5. Poza tym męska ekipa zajęła 1. miejsce w klasyfikacji drużynowej Uczelni Technicznych, a w drużynowej klasyfikacji generalnej byli trzeci. Ogromne gratulacje dla nich. Poza tym medale zdobyli Ewelina Zielaskiewicz, Adam Lasota i Tomasz Wesołowski.
Jakich rad udzieliłabyś osobie, która chciałaby rozpocząć swoją przygodę z ergometrem?
- Dużo i wytrwale ćwiczyć. Osoby trenujące wiedzą, że to dosyć monotonny trening, zwłaszcza jazda ciągła. Ale naprawdę dużo dający i wymagający pod względem fizycznym.