Bojkotują się jak mogą i za nic mają sportową rywalizację, bo tu chodzi o coś więcej. Kiedy jeden z zawodników miał zagrać z odwiecznym wrogiem, nie było przebaczenia. W internecie rozpętała się burza. Wielu kibiców groziło śmiercią tak jemu, jak i jego rodzinie. To była nauczka, którą zapamiętał na całe życie.
Skąd Malek Jaziri - bo o nim mowa - zyskał popularność? Tunezyjski tenisista co prawda kibicom tej dyscypliny sportu znany był już wcześniej, pokazał się m.in. w ostatnim Australian Open, jednak generalnie nie jest to medialne nazwisko. A jednak ostatnio było o nim głośno. Na turnieju we Francji grał z Denisem Istominem z Uzbekistanu. Po pierwszym secie zszedł z kortu. Zrobił to z jednego powodu - wiedział, że w kolejnej rundzie już na pewno nie zagra z Dudim Selą z Izraela.
[ad=rectangle]
Światowe władze tenisa są bezradne. Mogą co najwyżej tak układać drabinkę, żeby muzułmanie i Żydzi na siebie nie wpadali, ale to tylko połowiczne rozwiązanie. Niechęć - choć to delikatne słowo - w sporcie jest równie żywa, jak w życiu codziennym.
Przykładów, gdzie polityka mieszała się ze sportem na płaszczyźnie muzułmańsko-żydowskiej, nie brakowało. Co prawda nieliczni próbowali łączyć ogień z wodą - jak Pakistańczyk Aisam-Ul-Haq Qureshi i pochodzący z Indii Rohan Bopanna, którzy razem utworzyli debel tenisowy. Wyznawcy różnych religii nie znaleźli naśladowców, a kibice w obu krajach wyśmiali ich pacyfistyczne hasło "Stop wojnie, grajmy w tenisa". - Ludzie nie rozumieją, że to trudna sytuacja dla obu zawodników, kiedy poddawani są takim naciskom - pisał Reem Abulleil, dziennikarz z Dubaju.
Ciężkie życie mają muzułmanie występujący w izraelskich klubach. Wszyscy pamiętamy, jak kibice Beitaru Jerozolima, znani z fanatyzmu, nie mogli darować klubowi, że ten zatrudnił dwóch muzułmanów. To Czeczeńcy - Zaur Sadajew (z Lecha i Lechii) i Gabriel Kadijew.
Kiedy Sadajew zdobył gola w meczu z Maccabi Netanya, kibice Beitaru... wpadli we wściekłość. To, że wyszli w trakcie meczu, to pół biedy. Potem nastroje się zradykalizowały i fani podpalili siedzibę klubu. Tego było już za wiele. Obaj zawodnicy wyjechali z klubu. - Beitar to symbol dla całego kraju. Nie jesteśmy rasistami, to nie o to w tym wszystkim chodzi - tak fani przekonywali dziennikarzy.
Z rasizmem izraelskich kibiców - choć skierowanym tym razem nie stronę muzułmanów - spotkała się m.in. Agnieszka Radwańska W 2013 roku, podczas meczu w Eljat, Polka usłyszała wiele niewybrednych komentarzy pod swoim adresem. Początkowo sprawa nie wyszła na jaw, a zawodniczka mówiła enigmatycznie o niewłaściwym zachowaniu kibiców. Sprawa zrobiła się głośna, kiedy okazało się, że kibice wyzywali nasze zawodniczki od "katolickich s**".
Wspomniany Malek Jaziri wiedział co robi, kiedy zrezygnował z gry. W 2013 roku trafił w turnieju na Amira Weintrauba z Izraela. Do meczu nie doszło, bo na stronie Tunezyjczyka na Facebooku pojawiły się groźby od ekstremistów, którzy pisali, że jego rodzinie grozi śmierć. - To było możliwe. Wszyscy w Tunezji wiedzą, gdzie mieszka i skąd pochodzi. Nie dziwię mu się, że kiedy znowu trafi na zawodnika z Izraela, pomyśli raczej o tym, co stałoby się w domu niż o meczu. To naiwne myślenie, że polityka i świadomość, skąd pochodzimy, nie będą mieszać się do sportu - dodał Abulleil.
Pamiętali o tym obserwatorzy meczu towarzyskiego między Maccabi Haifa z OSC Lille. Podczas spotkania doszło do dantejskich scen, a stadion w austriackim Bischofshofen stał się areną walk. Na murawę wpadło kilkudziesięciu palestyńskich pseudokibiów i zaatakowało zawodników izraelskiego klubu. Bili ich czym popadnie i gdzie popadnie. Policja opanowała sytuację dopiero wtedy, kiedy ściągnięto posiłki.
Inny przykład: w lutym 2009 roku doszło do afery na meczu Euroligi. Do Barcelony przyjechali koszykarze Maccabi Tel Aviv. Podczas spotkania na trybunach zaczęły powiewać palestyńskie flagi, a na oczach zdziwionych trenerów i zawodników Maccabi na parkiet wybiegł jeden z muzułmańskich sympatyków, który protestował przeciwko działaniom Izraela na Bliskim Wschodzie. Ochrona rzuciła się na niego, zaczęły się szarpaniny, mecz przerwano...
"Wojna" między Izraelem a Palestyną przenosi się także bezpośrednio na murawę, gdzie swoje poparcie dla jednej ze stron wyrażają zawodnicy. Kiedy Frederic Kanoute w 2009 roku zdobył dla dla Sevilli, podciągnął koszulkę, pod którą miał napis "Palestine". Wg BBC - to był protest przeciwko bombardowaniom Strefy Gazy przez wojska izraelskie, w których to nalotach zginęły setki osób. Nie tylko zresztą Kanoute - z koszulką "Free Palestine" pokazał się Lionel Messi, a w szaliku z takim samym napisem wystąpił Cristiano Ronaldo. - To jest nie do oddzielenia. Sportowcy reprezentują coś więcej niż tylko siebie. Dopóki Izrael nie zmieni swojej polityki, protesty będą trwały - takie słowa pojawiły się na popularnym proarabskim blogu quranclub.net.
Leonard Mucheru Maina zmienił nazwisko na Mushir Salem Jawher. Stało się tak, kiedy w 2004 roku wyjechał z rodzinnej Kenii do Bahrajnu i dostał nowy paszport. W 2007 roku stracił jednak obywatelstwo tego arabskiego kraju, bo wziął udział w maratonie w Izraelu. Jemu także grożono śmiercią. - Sami sobie odpowiedzcie, czy byście się nie bali - powiedział Maina, który po aferze wrócił do Kenii.
To tylko wierzchołek góry lodowej. Przykłady? Dżudoka Arash Miresmaeili z Iranu nie chciał walczyć na IO w 2004 roku w Atenach z Ehudem Vaksem; zapaśnik z Iranu Mehdi Mohammadi odmówił pojedynku z Ilią Shafranem na MŚ w 2007 roku; na IO w 2008 roku Bayan Jumah z Syrii nie chciała wystartować, kiedy na torze obok miała płynąć Anya Gostomelsky. Na MŚ w szpadzie w 2010 roku nie odbyły się cztery pojedynki izraelsko-muzułmańskie, na MŚ w boksie w 2011 Algierczyk Rahou Abdelmalek nie przystąpił do walki z Artemem Masliyem, itd. Możemy spodziewać się, że wkrótce pojawią się kolejne przykłady.
W jakim celu pojawia sie tu na SF taki "kwiatek", ni z gruszki ni z pietruszki? B Czytaj całość