[tag=82524]
Kamil Bortniczuk[/tag] od niedawna jest ministrem sportu i szybko zrobiło się gorąco wokół jego resortu. Wszystko przez to, że na funkcję wiceministra powołał Łukasza Mejzę. Potem śledztwo Wirtualnej Polski wykazało, że ten człowiek prowadził m.in. firmę, która oferowała nieuleczalnie chorym dzieciom eksperymentalne terapie.
Mejza ostatecznie sam odszedł z rządu, ale opozycja i tak domagała się odejścia Bortniczuka. W grudniu ubiegłego roku Koalicja Obywatelska złożyła wniosek o wotum nieufności dla ministra sportu. Głosowanie w tej sprawie odbyło się w czwartek 13 stycznia.
Mało kto się spodziewał, że opozycji uda się odwołać 38-letniego ministra. Zaskoczenia nie było, bo za wnioskiem opowiedziało się 213 posłów (124 z KO, 43 z Lewicy, 22 z PSL-Koalicji Polskiej, 8 z Konfederacji, 8 z Polski 2025, 4 z Porozumienia, trzech z PPS i jeden z Kukiz'15).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
Partia rządząca jednak wygrała, bo przeciw zagłosowało 220 posłów PiS, dwóch z Kukiz'15 i dwóch niezrzeszonych. Tym samym los Bortniczuka został uratowany dzięki przewadze 11 głosów.
Opozycja domagała się jego odejścia nie tylko z powodu współpracy z Mejzą. Kolejny powód to wszczęte postępowanie katowickiej prokuratury ws. Grupy Azoty Kędzierzyn S.A. Chodzi o śledztwo ws. zakupu propylenu, gdy Bortniczuk był członkiem zarządu i negocjował ten kontrakt.
Jest jeszcze jeden zarzut wobec Bortniczuka. Politycy twierdzą, że odkąd przejął resort sportu i turystyki, to nie widać żadnych efektów jego pracy. Po czwartkowym głosowaniu jednak zyskał więcej czasu, aby przekonać do siebie politycznych przeciwników.
Tak premier chce wyciągać dzieci z domów. Rozbawił internautów >>
Afera z udziałem ministra sportu?! OKO.press: szef resortu żądał ogromnych pieniędzy >>