Kamil Bortniczuk uratowany. W Ministerstwie Sportu bez zmian
Opozycja domagała się odwołania Kamila Bortniczuka z funkcji ministra sportu. Zaskoczenia nie było, bo ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Mejza ostatecznie sam odszedł z rządu, ale opozycja i tak domagała się odejścia Bortniczuka. W grudniu ubiegłego roku Koalicja Obywatelska złożyła wniosek o wotum nieufności dla ministra sportu. Głosowanie w tej sprawie odbyło się w czwartek 13 stycznia.
Mało kto się spodziewał, że opozycji uda się odwołać 38-letniego ministra. Zaskoczenia nie było, bo za wnioskiem opowiedziało się 213 posłów (124 z KO, 43 z Lewicy, 22 z PSL-Koalicji Polskiej, 8 z Konfederacji, 8 z Polski 2025, 4 z Porozumienia, trzech z PPS i jeden z Kukiz'15).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczkiPartia rządząca jednak wygrała, bo przeciw zagłosowało 220 posłów PiS, dwóch z Kukiz'15 i dwóch niezrzeszonych. Tym samym los Bortniczuka został uratowany dzięki przewadze 11 głosów.
Opozycja domagała się jego odejścia nie tylko z powodu współpracy z Mejzą. Kolejny powód to wszczęte postępowanie katowickiej prokuratury ws. Grupy Azoty Kędzierzyn S.A. Chodzi o śledztwo ws. zakupu propylenu, gdy Bortniczuk był członkiem zarządu i negocjował ten kontrakt.
Jest jeszcze jeden zarzut wobec Bortniczuka. Politycy twierdzą, że odkąd przejął resort sportu i turystyki, to nie widać żadnych efektów jego pracy. Po czwartkowym głosowaniu jednak zyskał więcej czasu, aby przekonać do siebie politycznych przeciwników.
Tak premier chce wyciągać dzieci z domów. Rozbawił internautów >>
Afera z udziałem ministra sportu?! OKO.press: szef resortu żądał ogromnych pieniędzy >>