Dramat w Bytomiu. Wiadomo, kim jest mężczyzna, który spadł z 15 metrów

Młody sportowiec najpierw sprawnie pokonał ściankę wspinaczkową, a gdy dotarł na szczyt, oderwał się od niej, spadł z 15 metrów i z impetem uderzył o podłoże. Filmik z dramatycznego zdarzenia pojawił się w internecie i wywołał ogromne oburzenie.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
moment wypadku w Bytomiu Twitter / Na zdjęciu: moment wypadku w Bytomiu
Do całego zdarzenia doszło w Centrum Wspinaczkowym Skarpa Bytom. Okazuje się, że poszkodowanym był 22-latek, który od kilku lat trenował wspinaczkę sportową i przygotowywał się do zawodów. Dyscyplina ta niedawno została włączona do programu igrzysk olimpijskich, a w Paryżu o medal w tej konkurencji powalczą choćby reprezentanci Polski, m.in. Aleksandra Mirosław.

Na filmiku widać, jak zawodnik spada na gumową powierzchnię i leży bez ruchu. Ze względu na drastyczne sceny nie zdecydowaliśmy się opublikować nagrania.

Na miejsce chwilę później przyjechało pogotowie ratunkowe i straż pożarna, a mężczyzna został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Wiadomo, że żyje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

- Poszkodowany 22-latek w momencie transportu do szpitala był przytomny. Śledztwo w tej sprawie prowadzi obecnie Prokuratura Rejonowa w Bytomiu - mówi nam podkomisarz Anna Oczkiewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

Wiadomo już za to więcej na temat przyczyn wypadku.

- Poszkodowany zawodnik był doświadczony i miał odpowiednią wiedzę, by trenować samodzielnie - komentuje wypadek prezes Skarpy Bytom Dobromir Bujak. - Przed wejściem na ściankę każdy wspinacz powtarza procedurę startową. Składa się ona z kilku kilku specyficznych czynności. Najpierw podchodzi się do ściany i przygotowuje platformę startową. Potem się odchodzi, a dopiero przy kolejnym podejściu podpina się i startuje. W ramach maksymalnego skupienia na wyzwaniu, wizualizacji startu, po prostu zdarzyło się pominąć jeden z elementów, czyli przypięcia do autoasekuracji. Zapewne zawodnik do samego końca nie zdawał sobie sprawy, że nie jest przypięty - opowiada Bujak.

Na filmiku widać wyraźnie, jak zawodnik po dojściu na sam szczyt ścianki odbija się, by doskoczyć do wyłącznika czasu. Nie zrobiłby tego, gdyby wiedział, że nie ma odpowiedniej asekuracji. Nikt z nim nie trenował, a osoby obok były zajęte innymi sprawami.

Okazuje się jednak, że indywidualne treningi akurat na tej ściance to norma. Jak tłumaczą przedstawiciele klubu, wokół byli wykwalifikowani instruktorzy, ale wszystko działo się tak szybko, że po prostu nie zdążyli wyłapać błędu. Wszystko trwało raptem kilka sekund.

- W indywidualnych treningach nie ma nic dziwnego, bo akurat wspinacze sportowi dość często przychodzą samotnie i trenują bez osób towarzyszących. Na tej ściance jest system autoasekuracji, który w zupełności wystarcza. Ściana do wspinaczki na czas jest użytkowana tylko przez zawodowych wspinaczy. Tam żadna osoba początkująca nie ma wstępu. Automaty dla osób postronnych są zabezpieczone. W tym przypadku mówimy o wspinaczu, który miał duże doświadczenie, często korzystał ze ścianki, sam pobrał system czasu i potrafił go obsługiwać - dodaje Bujak.

Czytaj więcej:
Polska zyska lidera na lata? "Ma papiery"
Zieliński padł ofiarą polityki. "To żenujące"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×