Jorge Lorenzo przeszedł w ostatnich tygodniach aż dwie operacje. Pierwsza była pokłosiem fatalnego upadku Hiszpana w treningu na torze w Assen. W miejsce złamanego obojczyka lekarze wstawili tytanowe płyty. Lorenzo nie miał jednak szczęścia i zaliczył kolejny upadek w Niemczech, przez co czekała go kolejna operacja.
Obrońca tytułu postanowił wystąpić w ostatnim wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych, choć jak sam przyznaje, wiązało się to z ogromnym ryzykiem. - Czuje się dumny i spokojny, wreszcie - powiedział po zakończeniu niedzielnego wyścigu Lorenzo, który dojechał na metę jako szósty.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
- To była niebezpieczna i trudna sytuacja. Trzeci wypadek i trzecia operacja oznaczałaby, że nie mam szans na obronę tytułu, a nawet mogło to zakończyć moją karierę. Na szczęście uratowaliśmy sytuację.
Kierowców MotoGP czeka teraz dłuższa przerwa. Kolejny wyścig na torze Indianapolis odbędzie się 18 sierpnia. - Na Indy powinienem czuć się idealnie i być w pełni zdrowia. Będę mógł znów walczyć o zwycięstwo - zapowiedział Lorenzo, który zajmuje aktualnie trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej ze stratą 26 punktów do Marca Marqueza.