Na starcie do wyścigu o Grand Prix San Marino Marc Marquez ustawił się na czwartym polu. Hiszpan popisał się dobrym refleksem i już na pierwszym okrążeniu zyskał jedną pozycję.
[ad=rectangle]
Następnie aktualny mistrz świata ruszył w pogoń za Valentino Rossim oraz Jorge Lorenzo, którzy dyktowali tempo wyścigu. "MM93" wyprzedził nawet Włocha, ale kontratak "Doctora" był natychmiastowy. Następnie obaj motocykliści uporali się z prowadzącym Lorenzo.
Podczas gdy kibice zgromadzeni na torze w Misano, oczekiwali pięknej walki do ostatnich metrów pomiędzy Rossim a Marquezem, hiszpański motocyklista popełnił błąd w jednym z zakrętów i upadł na tor. - Jestem zadowolony z tego jak ułożyła się dla mnie niedziela, chociaż zanotowałem upadek. To był mój pierwszy błąd w tym sezonie. Jeszcze w sobotę nie zakładałem, że będę w stanie w trakcie wyścigu trzymać się tak blisko Valentino i Jorge - przyznał Marquez.
Zawodnik Repsol Honda Team, który wygrał w tym roku jedenaście wyścigów, ma nadal bezpieczną przewagę w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Dlatego słabszy występ w Misano nie jest dla niego powodem do zmartwień. - Zawodnicy Yamahy mieli nieco lepsze tempo w ten weekend, a jednak w trakcie wyścigu udało nam się ich dogonić. Miałem możliwość walki o wygraną z Valentino, ale mój błąd i upadek przekreśliły to wszystko. Wjechałem na tarkę w zakręcie i przód motocykla stracił przyczepność. Na szczęście, mogłem kontynuować jazdę i nadal miałem dobre tempo. Zdobyłem punkt, a on może okazać się ważny w przyszłości - dodał Hiszpan.