Maverick Vinales nie może narzekać na brak ofert. Gdy stało się jasne, że w sezonie 2017 Jorge Lorenzo startować będzie w Ducati, hiszpański motocyklista stał się celem transferowym numer jeden dla Movistar Yamaha MotoGP.
Równocześnie Vinalesa w swoich szeregach chce zatrzymać Suzuki. Japończycy powrócili do MotoGP w 2015 roku i liczą na długofalową współpracę z Vinalesem, który ma dopiero 21 lat i świetlaną przyszłość przed sobą. - Decyzja jest bardzo trudna, ale z każdym dniem sytuacja w mojej głowie jest coraz jaśniejsza i wreszcie zadecyduję o swojej przyszłości. Muszę jeszcze trochę posiedzieć w domu i pomyśleć o tym na spokojnie. Potrzebuję czasu, a trudno się skoncentrować, gdy ma się sto pytań na sekundę - powiedział Vinales po Grand Prix Francji.
W wyścigu o Grand Prix Francji Vinales zajął trzecią pozycję i tym samym po raz pierwszy w karierze stanął na podium wyścigu w królewskiej klasie. Co ciekawe, w umowie Hiszpana z Suzuki znajduje się zapis pozwalający na przedłużenie jej o kolejny sezon, jeśli uda mu się wywalczyć miejsce na "pudle". Japończycy zapewniają jednak, że nie będą wykorzystywać zapisów kontraktowych, aby zmusić Vinalesa do pozostania w zespole.
- To niesamowity dzień. Na Le Mans odniosłem pierwszą wygraną w karierze w 2011 roku, a teraz udało się zrealizować jeden z celów na ten sezon, czyli stanąć na podium MotoGP. Chciałbym za to podziękować zespołowi Suzuki, bo pracowali bardzo ciężko na ten sukces i dzięki temu znaleźliśmy dobre ustawienia motocykla. Myślę, że odjechaliśmy dobry wyścig i to nas motywuje do dalszego rozwijania maszyny - dodał Vinales.
ZOBACZ WIDEO Polski motocyklista goni marzenia. "Zaczynałem w oficerkach i spodniach z targu" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}