Jako pierwsze na "skrzydełka" w motocyklach postawiło Ducati. Włosi odkurzyli pomysł sprzed lat, kiedy to aerodynamikę w ten sposób poprawiały m. in. Yamaha oraz Suzuki. Ducati w sezon 2015 weszło z bardzo dobrymi wynikami, na co wpływ zdaniem wielu miał nowy patent. W efekcie pod koniec sezonu "skrzydełka" pojawiły się też w maszynach Yamahy.
Prawdziwy rozkwit "skrzydełek" w MotoGP nastąpił w sezonie 2016. To rozwiązanie pojawiło się dodatkowo w motocyklach Hondy, Suzuki i Aprilii. Obecnie każdy zespół poprawia aerodynamikę maszyny w ten sposób. "Skrzydełka" różnią się tylko rozmiarami i stopniem zaawansowania. Prym w tej kwestii nadal wiedzie Ducati. Rozwiązanie stosowane we włoskich motocyklach składa się z trzech segmentów i znacząco wystaje poza owiewki.
To właśnie względy bezpieczeństwa zadecydowały o tym, że od przyszłego roku "skrzydełka" będą zakazane. Najlepszym przykładem jest wydarzenie z wyścigu o Grand Prix Argentyny, kiedy to w trakcie kolizji "skrzydełko" wystające z motocykla Andrei Iannone przecięło kabel z kamery zamontowanej w maszynie Marca Marqueza. Zawodnicy obawiali się, że w przypadku kontaktu z kombinezonem, "skrzydełka" doprowadzą do poważnych kontuzji i będą w stanie rozciąć głęboko skórę.
Zakaz stosowania "skrzydełek" od roku 2017 potwierdzono przed wyścigiem w Assen. Nie oznacza to jednak, że FIM nie szukała kompromisu. Federacja zaproponowała spotkanie, w trakcie którego związek producentów (MSMA) miał sporządzić swoją propozycję wyjścia z impasu. Spodziewano się, że producenci porozumieją się co do rozmiarów, kształtu i położenia "skrzydełek". Co ważne, członkowie MSMA musieliby podjąć taką decyzję jednogłośnie. Pomimo upływu kilku tygodni, producentom nie udało się wypracować jednolitego zdania i w tej sytuacji FIM całkowicie zakazała stosowania "skrzydełek".
Niezadowolenia z takiej decyzji nie kryje szefostwo Ducati. Zdaniem Włochów, producenci nawet nie próbowali znaleźć kompromisu w sprawie "skrzydełek". Davide Tardozzi, menedżer zespołu, w jednym z wywiadów przyznał nawet, że w ten sposób rywale chcieli ograniczyć konkurencyjność włoskiej maszyny i to im się udało. - Tu wcale nie chodzi o kwestie bezpieczeństwa - stwierdził Włoch.
Zawodnicy podkreślali, że stosowanie "skrzydełek" w MotoGP powoduje, że motocykl zachowuje się inaczej, gdy jedzie się zaraz za plecami rywala w jego tunelu aerodynamicznym. Również firma Michelin krytykowała ten patent, twierdząc, że problemy z oponami w niektórych tegorocznych wyścigach były spowodowane dodatkowym dociskiem generowanym przez "skrzydełka". - Szkoda, że tak się stało. Ducati wniosło coś nowego do mistrzostw. Mogliśmy to nadal badać i rozwijać. Najlepszym dowodem na działanie "skrzydełek" jest, że inne zespoły skopiowały nasze pomysły". Rozwój techniczny jest dobry dla motocykli drogowych w przyszłości i to powinien być cel MotoGP - twierdzi Tardozzi.
Teraz zespoły muszą się dostosować do nowych realiów. Niewykluczone jednak, że niektóre teamy postarają się o znalezienie luki w przepisach i "skrzydełka" jeszcze powrócą w MotoGP, ale w zmodyfikowanej formie. Już teraz niektórzy sugerują, że podobny efekt można osiągnąć poprzez inne wyprofilowanie przednich owiewek w motocyklu. Czy tak będzie? Przekonamy się w roku 2017.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o świetnym turnieju Michała Pazdana. "To pokazuje przewrotność piłki"